Rodzaj: epika
Gatunek: thrillerJęzyk: dość giętko napisany, przemyślana koncepcja książki.
Końcowa ocena: "nie wyrywa z butów" :)
Dopiero ją zaczęłam przeczytanych lekko ponad 100 stron nie jest jeszcze miarodajną opinią. Jednak, jak to bywa w tego typu gatunkach, sporo w nim "przeskoków" związanych z wprowadzeniem nowych bohaterów. Nie wszyscy to lubią. Na szczęście nie jest to biegnące stado spłoszone przez równiny afryki.
Podoba mi się prowadzenie akcji w różnych miejscach świata. Zapis kolejnych ważnych miejsc przypomina filmowe podpisy kadrów typu:
" 96 KM NA PÓŁNOCNY WSCHÓD OD MIŃSKA
BIAŁORUŚ
16:09 CZASU WSCHODNIOEUROPEJSKIEGO
Plus za błyskotliwe riposty bohaterów w dialogach. Teraz to już niemal konieczność. :)
Czyta się ją lekko i przyjemnie.
Główny bohater ma na imię Wiktor. Jest płatnym mordercą na usługach CIA. Jego imię ulega zmianie gdy wchodzi w relacji z kolejnymi osobami. Tak na przykład dla prostytutki jest Emanuelem, dla szefów Tesseract. Sprawnie i zmyślnie (wysadzenie gościa w łazience poprzez wybuchający kibelek) eliminuje kolejne obiekty.
Denerwujące są opisy broni: a jaka długość, a kto zrobił tłumik a kto resztę, jedyne co ciekawe dla wątku to ilość naboi. I tyle w tej kwestii.
Brak poczucia humoru u autora. Wszystko tak sucho napisane.
Wydaje mi się, że tantiemy to on ma płacone od ilości słów. Rzadkością jest wg mnie pisanie książek o tej tematyce na 509 stronach!
Zauważyłam pewne nieścisłości. Na przykład, że żona jednego z mafiozów Kozakowa nie leży z nim w jednym łóżku, gdy linijkę dalej czytamy, że tam jest.
Druga ważniejsza scena, która trąca o absurd to, niemal finalna część książki, kiedy to postać wiodąca - Wiktor, jest transportowany przez Mossad samochodem do bliżej nieokreślonego miejsca. Dochodzi do szarpani w aucie. Wiktor siedzi za kierowca ze związanymi rekami, obok niego facet z bronią, przed nim dziewczyna z bronią. Wiktor dusi kierowcę rękami, a oni nie reagują. Pisarz napisał, że mają zakaz strzelania, ale czemu nie pomagają koledze??!!! Tylko patrzą!! Porażka. Przecież mogli go uderzyć, ciągać za ubranie cokolwiek !! Zwłaszcza ten gościu, co siedział obok Wiktora!! A "smaczku" dodaje fakt, że Wiktor "znieczula" kierowce a pojazd dalej jedzie!! Przecież jak gościu jest martwy, to jakim cudem ciągle naciska pedał gazu??!!! Bo Lalka z przodu to tylko czasami chwytała za kierownice by korygować tor jazdy.
Kit nie książka. Były w niej przebłyski ciekawości, z cyklu "co będzie dalej", ale gościu się nie popisał choć książkę napisał. Szkoda kasy i czasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz