niedziela, 29 września 2013

Marek Hłasko - Pierwszy krok w chmurach

Marek Hłasko – Pierwszy krok w chmurach
treść: Warszawa. Centrum miasta. Lato. Sobota. Elementy satyry. 
Bohaterowie: Gienek, Heniek, pan Maliszewski i młoda kochająca się parka. Chłopak ma na imię Janek.
Warszawa. Lato. Autor używa satyry.

Sobota. Centrum miasta.

„W sobotę miasto traci swą prawowitą twarz – w sobotę miasto ma pijaną mordę.” nie ma obserwatorów życia. Życie przedmieścia zawsze było i jest zagęszczone; obserwuje ludzkie życie w soboty; starzy ludzie pragną ratować czas. Pan Gienek z zawodu malarz pokojowy, od 40 lat mieszkał na Marymoncie i obserwował życie swej dzielnicy. Tej soboty był znudzony – nic się nie działo, odwiedził go sąsiad Maliszewski. Chce by gdzieś razem poszli. Jakiś chłopak jest z dziewczyną; ładną i młodą. Gienek nie wie czy iść, bo nim dojdą to oni skończą. Mężczyźni mają po 50 lat, długo mogą się tak bawić. Chcą iść po szwagra Maliszewskiego, on już do nich idzie, ma na imię Heniek. Mają iść na działkę, lubią patrzeć na życie. Poszli. Chcą tę parkę ochłodzić; w zeszłe lato też tu ktoś przychodził z dziewczyną – całe lato. Robiło się ciemno, podeszli do nich na palcach, parka leżała obok siebie, dziewczyna była bardzo ładna; chcą im zrobić jakiegoś psikusa, Heniek ma go „wykonać”. Wyszedł zza drzewa: „W tatę i mamę się bawicie?! Smacznego!” Koledzy Heńka buchnęli śmiechem. „Czego pan chce?” - „Niczego.” Ostrzegał go, by uważał jak jedzie. Maliszewski się wyłonił. Chwali urodę dziewczyny; chciałby się z nią zapoznać. Dziewczyna nazywa go idiotą. On ją szmatą, kurwą. Chce by sobie poszli – Janek się oburza, kłócą się, wyzywają. Janek – chłopak dziewczyny uderzył w twarz Heńka. Potem ten wsunął twarz w kolano uderzył w usta pięścią i rzucił na ziemię. Zabrała go dziewczyna ze sobą, mówiąc, że się kiedyś policzą. Parka poszła do domu. Pozostali mężczyźni się kłócą, dlaczego nazwał ją Maliszewski kurwą – widział ich parę razy. Gienek się wtrąca – słyszał, że oni dziś ze sobą pierwszy raz, słyszał jak chłopak ją prosił, bali się oboje, i dziecka, i siebie. Heniek też się bał, gdy był jego 1 raz i Maliszewski też. Pyta go Gienek czemu tak go pobił. Bo on do niej tak dziwnie mówił, coś o chmurach, wiersz jakiś. Oni się kochali. Pan Gienek mówi, że teraz to przestaną, że już nie będą mogli patrzeć na siebie. Niepotrzebnie tak wyszło. Maliszewski mówi: „Ja już nie wiem. On tak mówił, że jak on ją tego, to będzie pierwszy krok w chmury.” Gienek ciągle mówi, ze już nie będą się kochać, że jakby jego coś takiego spotkało to, by już nie kochał dziewczyny. Heniek miał taki zdarzenie. I nie kochał już tej dziewczyny. Maliszewski mówi, że każdego z nich takie coś spotkało, ale po co bił – Heniek – on go pierwszy uderzył. Heniek chce iść na piwo, Gienek pyta, po co tak dziewczynę przezwał? Maliszewski – jego dziewczynę też ktoś tak nazwał, i nie wie, za co. Maliszewski krzyczy, że nie wierzy w miłość, nikomu nie wierzy. Zaczęło się chmurzyć. Mówią, że jutro będzie deszcz. Gienek rozpamiętywał dziewczynę; powiedział: „W niedzielę zawsze pada deszcz...” 1955

koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz