II
zamknięto gł. bramę do miasta, co świadczyło o poważnym stanie epidemii. Ludzie poczuli, że są odłączeni od świata. Nie można było nawet wysłać listu. Na początku dozwolone były telefoniczne rozmowy międzymiastowe, później ograniczono i ten przywilej do pilnych wypadków i śmierci, narodzin i ślubów. Telegramy stały się jedynym łącznikiem ze światem. „Podczas największego nasilenia choroby zdarzył się tylko jeden wypadek, kiedy uczucia ludzkie okazały się silniejsze od strachu przed śmiercią pełną tortur.” Chodziło tu o starego doktora Castel i jego żonę, która przed epidemią wyjechała do sąsiedniego miasta. Rozłąka utwierdziła ich w pewności, że nie mogą żyć bez siebie. Odczuli, że są zazdrośni, co wynikało ze stosunków małżeńskich, myśleli, że są ze sobą szczęśliwi. Ludzie jak ta para czuli się osamotnieni, mieli poczucie wygnania, wyobcowania. Nie myślano już „czasowo” jak szybko to się skończy. od zamknięcia bram ani jeden pojazd nie wjechał do miasta. Port był bezludny. W 3 tyg. choroby dżuma zjadła 1200 osób. Miasto liczyło 200 tyś mieszkańców. W 6 tyg. później było już 345 ofiar. Ograniczono żywność, benzynę wydawano w określonej ilości, zalecano oszczędzanie prądu elektr. Ludzie na czas kwarantanny dostali urlopy, kino miało teraz ogromne dochody. Pozamykano sklepy. Rieux spotkał znajomego dziennikarza – Reymonda Ramberta, który prosił o pomoc, ale było już za późno! Raymond pozostawił w Paryżu swą ukochaną, chce do niej jechać. Prosi o ułatwienie mu spotkanie poprzez wystawienie mu przez dra Rieuxa papierów, że jest zdrowy. Jego zawód ułatwia mu wyjazd z Oranu, oczywiście pobyt pod kwarantanna, ale już za granicami miasta. Nie dostanie on tych dokumentów, gdyż nie może opuścić on tego miasta. Dżuma zabrała już 500 ofiar w tyg.! Stworzono już 3 szpitale. Chorych brano szturmem. Kościół zorganizował tydzień wspólnych modlitwy w walce z dżumą. Jezuita: „Bracia moi, dosięgnęło was nieszczęście, bracia moi, zasłużyliście na nie.” Ojciec mówił, że dżuma skieruje ich na drogę wiary. Po mszy ludzie poczuli strach. Grand rozmawiając z Rieuxem uznał, że ojciec to wariat. Rieux powiedział, że „w naszym mieście będą tylko wariaci.” Ludzie próbowali wieczorami uciekać przez bramę, ale bezskutecznie. Zginęło już 800 osób tygodniowo. Lato przynosiło więcej chorych, ginęły koty. Dwa przypadki dżumy płucnej wykryto. Tarrou chce zorganizować na własną rękę ochotniczy oddział sanitarny z więźniów. Rieux pochodzi z robotniczej i biednej rodziny, nie wierzy w Boga. Castel tworzy surowicę z tego, co ma pod ręką. Grand stał się sekretarzem formacji sanitarnych, robi statystyki i rachunki. Rambert dalej chce się wydostać z miasta, ma mu w tym pomóc Cottard, który wiedział, że jedna organizacja przemyca żywność i sprzedaje po wysokich cenach. Cottard chce go przemycić jak zbiega. Umówili się na 11 przy urzędzie celnym następnego dnia. Przemyt ma sporo kosztować. Spotkali ich Rieux i Tarrou, gdy do nich dołączył sędzia śledczy – Othon, Cottard na jego widok zmienił się na twarzy. Cottard i Rambert spotkali się z Raulem. Przemyt ma kosztować 10 tyś franków. Radio ogłosiło, że poprzedniego dnia zmarło 137 osób. Z zew. przyjechało do Oranu 10 lekarzy i 100 osób personelu pomocniczego. Jezuita chce pomóc w walce z dżumą. Rambert poznał strażników, 2 braci, którzy go mają przemycić: Marcel i Luis. Rambert zaprosił do baru na 23 Rieuza i Tarrou. Był tam też Cottard, rozmawiaja o przypadku dżumy, gdzie chory wyzdrowiał. Cottard to rentier, osoba utrzymująca się z renty lub z akcji, z procentów od wypożyczonego kapitału. Cottard jest wmieszany w jakąś aferę kryminalną, grozi mu za to więzienie albo roboty przymusowe. Rambert zgodził się pomagać Rieux dopóki nie wyjedzie.
III
Więźniowie pomagali jak tylko mogli. W połowie sierpnia dżuma przysłoniła wszystko, stała się sprawą wszystkich ludzi, a nie jak wcześniej jednostek. Aż dotąd dżuma zebrała najwięcej ofiar z dzielnic zew., b. zaludnionych i nędzniejszych aniżeli dzielnice centralne. Opanowała także dzielnicę handlową. W centrum władze odizolowały pewne szczególnie doświadczone przez dżumę dzielnice; mogli je opuszczać tylko ludzie, których praca była niezbędna. Podpalano w szaleństwie domy. Powszechnie uważano, że ci co są teraz sami są bardziej od reszty narażeni na dżumę. Ogłoszono stan oblężenia miasta. Wprowadzono godz 11, w której nie palono światła. Pogrzeby odbywały się szybko, ludzi grzebano w ogromnych dołach. Rozszalało się bezrobocie, płacono od stosunku ryzyka pracy przy zarażeniu dżumą. Od sierpnia dżuma trzymała się na takim samym poziomie, że nagromadzenie ofiar przewyższało znacznie możliwości jakimi dysponował mały cmentarz. Ludzi grzebano nocą, spieszono się. Później odwożono ludzi do krematorium. Czuć było fetor. Ludzie przestali być egoistami.
IV
Przez wrzesień i październik dżuma trzymała miasto zgięte w swym uścisku. Rambert miał pod swą opieką jedną ze stacji kwarantanny. Doktor Castel, który wyprodukował serum, postanowił sprawdzić je na synu pana Othona, który był w beznadziejnym stanie. Cottard był tylko zadowolony z panującej w mieście dżumy, lubił on Tarrou. Rieux pracował po 20 h dziennie. Ludzie stali się śmielsi, coraz częściej ciągnęli do rozrywek, koszatem fortuny, bo rozrywka dużo kosztowała, ceny wszystkich produktów i usług rosły. Rambert postanowił zostać. Serum Castel zostało urzyte dopiero pod koniec października. Tarrou, Rieux, Castel i ojciec Peneloux obserwowali powolną agonię dziecka, które wytrwale walczyło z chorobą. Przypatrywał się także temu i Rambert. W pewnym momencie dzieckiem wstrząsnęły skurcze tak potężne, że dziecko słaniało się z bólu, chłopiec krzyczał długo i mocno. Z czasem krzyk ten słabł. Chłopiec umarł. Ojciec Peneloux nusiał opuścić swe mieszkanie by być bliżej chorych. Zamieszkał u starej i pobożnej pani, nietkniętej chorobą. Pewnego dnia ojciec Peneloux położył się spać z ogromnym bólem głowy i z nieokiełznaną falą gorączki, która pomału opanowywała jego ciało. Gdy nie wychodził ze swego pokoju gospodyni zajrzała do niego. Ksiądz leżał po bezsennej nocy, był b. zmęczony i miał duszności. Na wieść o lekarzu, ksiądz się oburzył, lecz później wezwał do siebie gospodynię, ale tylko ją przeprosił ze swe zachowanie. Następnego dni, gdy do pokoju weszła gospodyni, zobaczyła sinego księdza leżącego nieruchomo na łóżku. Zadzwoniła po pogotowie. Rieux przyszedł na obchód w południe. Ksiądz miał b. słaby puls, ledwo wyczuwalny, obrzęk gardła i duszności. Stan był poważny, ale objawy nie mówiły ani o przypadku dżumy płucnej, ani dżumy dymieniczej. Zabrano go i odizolowano. Rano był już martwy. Cottard uważał, że teraz codziennie było święto zmarłych. Powiedział to Tarrou. Ludzie nie chodzili już na groby, śmierci mieli dosyć. Dżuma wreszcie wyrównała swój poziom, zabierając przy tym doktora Richarda. Serum Castela uratowało paru ludziom życie. Dalej produkował lekarstwo. Zaczęła rozprzestrzeniać się dżuma płucna. Umierano znacznie szybciej wśród krwawych wymiotów. Na pierwszy rzut oka powinna się rozszerzać, ponieważ jednak zmniejszała się, równowaga nie została zachwiana. Produkty były drogie Tarrou wraz z Rambertem odwiedził obóz mieszczący się na stadionie miejskim. To było w niedzielę. Rambert spotkał Gonzalesa, który miał mu pomóc uciec z miasta. Gonazales zajmuje się grą w piłkę, a teraz nie miał co robić, bo stadion był zajęty przez zadżumionych. Ludzie siedzieli zasępieni, bezczynni, samotni. Najgorsze jednak, było to, że czuli się oni zapomniani przez wszystkich. Spotkali się z p. Othonem, który wiedział o samobójstwie syna – Filipa. Podziękował on tylko Rieux za trud uratowania syna, który się nie powiódł. Pewnego listopadowego dnia Tarrou postanowił zwierzyć się Rieux. Byli wtedy na tarasie u starego astmatyka. Tarrou kiedyś cierpiał na dżumę. Jego ojciec był zastępcą prokuratora generalnego (zmarł), kiedy Tarrou miał 17 lat. Ojciec chciał by poszedł on z nim na jedną z jego rozpraw, zainteresował go oskarżony, winowajca, którego głowy jako oskarżyciel zażądał ojciec Tarrou, który patrzył czasami jak wykonywano wyroki śmierci. Opuścił syn nagle dom rodzinny. Potem, gdy ojciec umarł, zabrał do siebie matkę, która wkrótce umarła. Mając 18 lat poznał on biedę, wyrósłszy w dobrobycie, interesowały go wyroki śmierci, i ten skazaniec, na którego wyroku jedyny raz był. Zajął się polityką. Myślał on wtedy, że zabijając zniszczy morderstwo. Ale kiedy był on na egzekucji na Węgrzech, zmieniły się jego zapatrywania. Jego podpisy jako polityka pod kartą kary śmierci dla skazanych – to go boli, że przyczyniał się do czyjejś śmierci. On to uważa za dżumę. Potem wykąpali się w morzu.
Grudzień
dżuma ciągle szaleje. Othon chce pracować jako ochotnik w obozie. Grand zachorował z rozpaczy za Jeanne. Kazał spalić swój rękopis opowiadania; gorączka mu spadła. Dziewczyna wyzdrowiała tak, jak Grand i 4 jeszcze inne osoby. Zaczęły wychodzić szczury, których od kwietnia nie było. Choroba zaczęła się cofać.
V
Styczeń
Dżuma w ciągu 3 tyg wyczerpywała się stopniowo. Serum Castela – nieoczekiwanie działało. Othon – sędzia – zmarł. 25 stycznia ogłoszono, że epidemia uległa zahamowaniu. Miasto zaczęło się zaludniać, pokazały się koty. Cottard zaczął żyć dziko, wyobcował się odkąd choroba ustawać zaczęła. Tarrou zachorował na dżumę płucną i demieniczną. Umarł w nocy. Żona Rieuxa umarła przed 8 dniami; otworzono bramy miasta. Kronikę tę prowadził dr Bernard Rieux. Szedł on ulicą, policjanci powiadomili go, że jakiś wariat strzela do tłumu. Wystrzały padały z domu Cottarda – którego w końcu złapano i aresztowano.
Koniec.
Powieść – parabola, egzystgencjalna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz