sobota, 28 grudnia 2013

Henryk Sienkiewicz - Bez dogmatu. I CZĘŚĆ STRESZCZENIA

Henryk Sienkiewicz „Bez dogmatu”

* jedynak, dyletant

** kreacja, dowcip

*** pamiętnik, dziennik


Rzym, 9 styczeń 1883

Józef Śniatyński – przypisywał on ogromne znaczenie pamiętnikom. Sienkiewicz ma 35 lat, ukończył uniwersytet, przebywał za granicą, pisze pamiętnik dla zabawy, również dla zasług wobec społeczeństwa. On jest dyletantem. Poprzedza pamiętnik wstępem biograficznym.
Nazywam się Leon Płoszowski i mam lat 35, pochodzę z rodziny zamożnej, życiowy sceptyk, matka umarła w tydzień po jego urodzeniu; ojciec po jej śmierci dostał napadów melancholii, wyleczył się z niej w Wiedniu i tam już pozostał. Leona oddał Cioci. Ojciec w 1848 przeniósł się do Rzymu. Na Babuino mają własny dom,zwany od rodzinnego herbu Cosa Osoria. Ojciec jego miał być filozofem. Na salonach nazywają go Léon L'Invincible. Ojciec napisał traktat filozoficzny „O Troistości”, ale go nie opublikował. Ojciec „wpadał” w religię, uchodził (Dyletantyzm ma być cechą gł. Płoszowskich) za obłąkanego albo za świętego. Po pobycie w Rzymie zaczął zajmować się archeologią, dzięki fascynacji pierwszym wiekom chrześcijaństwa. Zawarł przyjaźń z Rossim, który całe dnie przepędzał w katakumbach. Ojciec znał doskonale Rzym. Powiększał swoje zbiory rzeźb, malowideł...Chce po swojej śmierci oddać zbiory muzeum w Rzymie. Ma powstać sala z napisem „Muzeum Osoriów – Płoszowskich”. Leon mieszkał z ciotką starszą od ojca w Warszawie. Ojciec wziął kapitał, ciotce zostawił majątek rodzinny – Płoszów. Zarządza nim od ponad 30 lat. I to doskonale. Ciotka mając 20 lat była narzeczoną człowieka, który umarł za granicą, gdy ciotka chciała jechać do niego. Odrzucała potem wszelkie propozycje małżeńskie, z powodu szczerości ciotki i za jej szorstkość nazywano ją: Labourreau bienfaisant. Płoszów leży blisko Warszawy, gdzie ciotka ma swój dom, spędza w nim zimę. Leon dostał list od ciotki, że się ona starzeje, chce go widzieć przed śmiercią. Leon jest za granicą. Ciotka chce go zeswatać. Leon pisze o sobie: za młodu zajmowała się nim ciotka, po jej odjeździe – bony. Mieszkali w Rzymie (ciotka jeździła za jego ojcem); jedna z jego bon była Polką, by nie zapomniał języka. Od 5 roku życia, ojciec się nim dużo zajmował, gdy zajął się archeologią, zajmował się nim nauczyciel ksiądz Calvi. Kochał on sztukę i jako taką pojmował religię. Ojciec i syn bardzo go lubili. Szybko nauczył się po łacinie, znał włoski. Mając 11 lat wypowiadał swe poglądy na temat mistrzów sztuki. Kochał sztukę, ale życia nie mógłby jej poświęcić. Uczył się w kolegium w Metz. Uciekł ze szkoły. 2 miesiące włóczył się z oddziałem Tristiana po Pirenejach, ale go złapano. Był 1 uczniem i bohaterem w szkole, gdyż podziwiano w niej Don Karlosa, gdzie uciekł. Utwierdzono go w mniemaniu, ze jest „wszechwiedzący” i niekt nie ma prawa spierać się z nim w jego poglądach. Nie umie on wybrać dla siebie zawodu, kim chciałby być. Będzie zarządzał swoim majątkiem po ojcu i matce; skończył uniwersytet w Warszawie. Kolegował się ze Śniatyńskim; obaj czuli powołanie literackie, i próbowali swych sił. Śniatyńskie się wybił, a Ptaszowski – nie. Mówiono „Gdyby się tylko do czegoś wziął” „Ludzie nie liczą się z tym, że trzeba umieć chcieć.” Gdyby nie miał majątku, musiałby coś robić.

Rzym, 10 stycznia

Wieczór 9 stycznia spędzony u ks. Malatesta, gdzie usłyszał frazes : l'improductivite slave. Tragedią Leona jest l'improductivite Ptaszowskich. Leon chce i ma być w dzienniku szczerym.

Rzym, 11 stycznia

Po ukończeniu uniwersytetu, skończył szkołę rolniczą we Francji – z łatwością mu to przyszło; zdobył tam siły witalne i bystrość, by go ekonom w gospodarstwie nie oszukał. Lata kolejne upływały między Rzymem – Paryżem. Z czasu bywał w Warszawie. Zakochał się 1 raz w pannie Richemberg z komedii francuskiej, Miał wszędzie łatwy wpływ, poznał rozmaite warstwy społeczne; brał bolesne lekcje romansowania od kobiet, które na nim min uczyły się fechtunku - „Godziny sali” /dowcip/
Poznał w Paryżu dużo ludzi, czytał wiele, łatwo wszystko sobie przyswaja. Wykształcił się znacznie, wielokierunkowo. Ma samoświadomość siebie, jet dobre i złe krytykujące JA. Ma umysł syntetyczny – po ojcu. Pociąga go filozofia. Jak czegoś nie jest pewien, nie wierz, mówi wtedy : „Nie wiem”. Zwraca się do filozofii jak do istoty żywej, zaszczepiła mu ona zwątpienie, sceptycyzm i krytykę w duszę; sceptycyzm w stosunku do wiary.

Rzym, 12 stycznia

Mówi o mistycyzmie, który rzekomo leży w naturze Słowian. Szuka w wierze rozproszenia swych wątpliwości duchowych. Wiara jest mu pożądana. On się w niej wychował, chce wierzyć jak dziecko. Wierzy, bo ma z tego pożytek. „Spokój bliskich wart jest mszy.” sceptyczny wobec swego sceptycyzmu. „To be, or not to be?” Szekspir, Hamlet. Paryż go uspokaja, bo wpada w jego wir, nie myśli o niczym.

Rzym, Babuino, 13 styczeń

Za 4 dni wyjeżdża.
Jest człowiekiem: zmęczonym, b. wrażliwym i nerwowym. Istota umysłowo rozwinięta, jest konserwatystą. Estetyczna wrażliwość chroni go od cynizmu, daje mu delikatność uczuć. Nie ma celu, dla którego mógłby życie poświęcić. Nie ma dla niego dogmatów pod względem religii i społeczności. Ma zdolności, inni go w tym utwierdzili. Mówi o sobie legion, geniusz bez teki. Marnuje swoje zdolności, ale nie wie, jakie ma?!

Rzym, Babuino, 14 stycznia

Drugi list od ciotki z naleganiem o przyjazd. Ojciec chory, drętwieje mu lewa strona ciała. To pierwszy powód niechęci do wyjazdu – choroba ojca, drugi, że ciotka chce go zeswatać. Nie lubi on Polek: są patetyczna, trudne i męczące, mają „wilcze doły”, cnotliwe, kochają dramat w miłości niż samą miłość, kochają bardziej dzień niż męża” , facet ma być dopełnieniem ich życia nie na odwrót.


Warszawa, 21 stycznia

Był wcześniej w Wiedniu. Potem pojechał do ciotki. Gdy ciocia jest w Płoszowej, kłóci się z p. Chwastowskim – swoim rządcą. W kółu ciotki znajomych Leona nazywają fetyszem!! Ma być jutro piknik. Ciocia już mu dziewczynę wybrała.


Warszawa, 25 stycznia

Nudzi się na balach, lubi dobre perfumy. Bardzo dobrze udał się piknik. Jego znajomy Staszewski rozdzielił go z ciotką = „Dostojną Peleryną” zawsze na wielkie okazje używa tej samej (ciotka peleryny – stąd to przezwisko). Spotkał Śniatyńskich, jego żona jest „tą” Polką, która oddała życie mężowi. Potem spotkał Anielkę P., poszli razem, pewnie to jego przyszła żona. Była ładna, podobał mu się taki typ kobiety. Napisał wzmiankę o niej. Napisał jej w karnecie, czy wie, że chcą ich zeswatać. Powiedziała, że . Tańczyli. „Kochanie jest po prostu potrzebą fizyczną.” Wolał, by ona miała lat 30 i nie była panną, z którą mają go swatać.


Warszawa, 30 stycznia

Opis duszy i rozumu Anielki. Razem z matką mieszkają u niech -> (cioci + Leona). Nie chce się żenić, ale rozkochuje ją w sobie.


31 stycznia

Wieczorki dla Anielci. Był u Śniatyńskich, ciągle się kłócą, ale inaczej niż zwykłe małżeństwa. Pani Śniatyńska wypytywała o Anielcię i jego, zna ją bowiem, bo obie pochodzą z Wołynia.


2 lutego

Wieczór tańców. Zazdrościli ślubu Śniatyńskim. On Anielcię podziwia, ona jego bezgranicznie kocha. Jadą do Ptaszowa.


Ptaszów, 5 lutego

Anielcia zawsze chciała zobaczyć Rzym. On opowiada o nim.


Ptaszów, 8 lub 9 lutego

Opisuje jedną z kłótni ciotki z p. Chwastowskim (rządcą). Ubóstwia on Anielcię.


12 lutego

Matka Anielci opowiada Leonowi, kto się o nią starał – Leona znajomy – Kromicki. Miał żal do Anielci, że widywał ja ten spekulant. Złe wrażenie.


14 lutego

Pax. Anielka wyczuła, że on się czymś martwi, że mu źle. Ale zapewniał ją, że wszystko dobrze. Chce ten romans wysnuć do końca.


21 lutego

Jedzie do Warszawy na zebranie do radcy S., gdzie byli też inni ludzie, inni radcy. Był tam Stawowski – przyrodnik i mędrzec. Zaczepił go Leon. Wrócił do Ptaszowa. O 1 w nocy przywitała go Anielka z herbata. Rozmawiali. Wie, że jest dziwakiem nawet w jej oczach od momentu wpisu w karnet, ale jego to ani grzeje ani ziębi.


23 lutego

Rozmowa czy ma prawo żenić się z młodziutką Anielcią. Odkrywa przed sobą, że ją kocha!


26 lutego

Wczoraj jeździł do Warszawy, miał spotkać się z p. Juliuszem Kw., na którego majątku jest umieszczona część kapitałów, jakie przypadają mu po matce! Ale się nie stawił Kw. W mieszkaniu ciotki został bilet Kromickiego, jeden dla niego, dwa dla starszych pań. Leon był u niego, by ten nie przyjechał do Ptaszowa. Pytał o Anielkę i jej matkę. Matka jej ma jakieś majątkowe problemy, długi? Cieszy się, że nie jest on z Anielką. Ale Leon może okazać się zły dla Anielki.


28 lutego

Pragnie Anielki. „Ciotki” się niecierpliwią.


4 marca

Przyjechali Śniatyńscy. Amelka (chyba) jej się zwierzyła, w każdym razie p. Śniatyńska postanowiła nadać temu związkowi rozpędu. Ciocia była cudownie radosna, bo nie widziała żadnego złego odbioru u młodych; zachwalała p. Śniatyńskich, żona czerwieniła uszy za męża. Śniatyński dziś wystawia swą sztukę w teatrze, jest sławnym komediopisarzem. Radzi on Leonowi ożenić się z Anielcią. Leon wyznał mu, że ją kocha. Saniami odwieźli Śniatyńskich do domu. Potem ją pocałował w czoło (Anielcię) i oboje się po tym rozsunęli. Powiedział przy wszystkich, że da popis jutro. Mają jutro iść na sztukę Śniatyńskiego.


6 marca, Rzym, Casa Osoria

Od 5 rano jest w Rzymie. Ojciec ma rękę i lewą stronę ciała sparaliżowaną. Serce całe.


7 marca

Nazajutrz dostał list od ojca, kiedy właśnie zamierzał się Anielce oświadczyć. Pojechał. Widziwia nas siłą miłości.


10 marca

Ojciec radzi mu by żenił się z Anielką, skoro chce, to niech to zrobi. Chce sprowadzić do Rzymu 3 panie. Ślub odbył by się w Rzymie, był by szybko. Nie znają się z państwem Devis, Żydami – ona piękna, on bogaty.


10 marca – kolejny wpis pod tą samą datą!!! - to nie pomyłka!!

Śmierć przysłania człowiekowi mgłą błękit. Wciąż nie wie, czy dobrze robi chcąc się ożenić.
































































BEZ DOGMATU to -- słowem wstępu

"Bez dogmatu" jest pamiętnikiem, dziennikiem, posiada "częste" wpisy. Jest dość obszerną książką stąd będę ją wrzucała co kilka - naście "wpisów" autora. Proszę uważać, by nie pomylić dat i poszczególnych partii "Bez dogmatu".

środa, 25 grudnia 2013

"Kocham Nowy York" Isabelle Lafleche

Książka napisana fenomenalnie. To na pewno zasługa pisarki i tłumacza. 
Język lekki, ciekawy, dowcipny, inteligentny
Catherine główna bohaterka powieści jest również narratorką. To pomysłowa, pracowita pni Prawnik, która pracuje dla korporacji. Jej marzeniem jest dostać narożny gabinet, wspinając się tym samym na szczeblach kariery. Przyjeżdża ona do Nowego Yorku z Paryża, gdzie dotychczas pracowała. Jej asystentem jest nietuzinkowy gej -  Rikash, Hindus, który świetnie zna się na modzie, razem wyskakują (nawet podczas godzin pracy) na zakupowy szał. Oboje kochają dobre, markowe ciuchy. Rikash mówi, że z nią może się wszystkim wymienić, ale nie mężczyznami. :)
Bezpośrednią przełożoną Catherine jest Bonnie Clark - zwana kobieta 'stalowa ręka'. Catherine dostała posadę w Ameryce, gdyż jednego z pracowników - Antoine'a firma przerzuca do Paryża. On przekazuje jej swoje sprawy, uczula na pewnych klientów, mówi o ich fanaberiach. W efekcie skrycie zakochuje się w Catherinie... Finał pozostawiam do przeczytania...

Szczerze polecam !! 

"Konopielka" Edward Redliński

Edward Redliński – Konopielka

* retrospekcja występuje w środku książki

** Kaziuk Bartoszewicz – przezwisko Kirelejson

*** gwara wiejska, chłopska, zabobony, przesądy

**** Lęk przed nowoczesnością (prąd, szkoła); zasady jakimi się kierowali chłopi, ich porządek życia. Bogobojność.

Gospodarze wygrzewają się pod pierzynami, a chłop już wstać musi. Jest jesień. Wszyscy w chacie śpią. Ktoś już wstać musi do zwierząt, ktoś za ścianą się rusza, to brat Michał. Bohater (Kaziuk) wstaje, pije zimną wodę, przypala papierosa od węgla, a wcześniej go skręca. Potem budzi żonę – Handzię. Krowa im się ocieliła; cielaka Handzia zaniosła do domu, tatko je pod pierzynę wziął, bo jakieś słabe. Leci Kaziuk do Szymona Kuśtyki – on się zna na zwierzętach; ogląda cielaka. Jak Handzia zebierała krowie cielaka, to ona „beczała” za nim. We wsi się już zdarzyło, że klacz, u chłopa Wrony, zrodziła czarnego barana. Cielak u nich urodził się czarny, wcześniej niż powinien, a dodatkowo kobyła go lizała. Szymon każe odczyniać. Kobyłę Siwkę i krowę Rabę też będą odczyniać, razem z cielakiem. Mleko od Raby też odczyniają. Zwierzęta stawiają opór, zapierają się. Ziutek (Józek) najstarszy syn; w kołysce leży dziewczynka. Kura zniosła jajko, druga też powinna już znieść, ale gdzieś przepadła. Szukają jej wszędzie. Szukają w drugiej połowie domu, na części brata Michała. Wadzą się z Michaliną. Kura znalazła się u nich w gałęziach, jajko zniosła, przewracają gałęzie, Handzia jajko zgniotła. Zbił ją Kaziuk za to. Wszedł jakiś chłop na ich podwórko, suka nawet nie zaszczekała, Kaziuk zbił ją za to. Krowa ryczeć zaczęła na całe gumno, krowę chłop bije. W ten sposób złość z niego opada. Idzie do chaty, jedzą kapustę ze skwarką i kartoflami w mundurkach. Skwarka jest jedna i przeznaczona dla Kaziuka, ale każdy ją do siebie zagarnia; Ziutek ją upolował, do buzi niesie, gdy wtem dostaje od ojca w gębę. Skwarka do kapusty trafia. Tatko przypomina, że należało by tego dziada, co na niego pies nie szczekał, do domu zaprosić, nakarmić. To jakiś nowy dziad. Ziutek poleciał go przywołać. Ludzie ze wsi idą do Kaziuka zobaczyć to cielę i krowę i kobyłę. Ale Kaziuk im dogaduje, zostało na tym, że tylko cielę zobaczą. Nogi według przybyłych cielak ma tak cienkie jak kobyła, i rży nie muczy. Dochodzą jak to się mogło stać? Taki poród wróży coś niedobrego dla wszystkich, doszli do wniosku, że się krowa w konia zapatrzyła, bo razem się pasą. Wołają ich sąsiadką – Grzegorychę, wdowę. Mówią, że wczoraj w nocy duch Grzegora u niej był w stodole i żyto mełł. Nie chce się ona przyznać czy coś na ten temat wie. Ale w końcu, tak, przyznaje, to drugi jej mąż umarł, dzieci nie mają, to przychodzi i jej pomagać Dunaj – sołtys – wypytuje i rozsądza o wszystkim. Szymon Kuśtyk, radzi jak się ducha pozbyć, choć on dobro czyni, ale potem może mu się odmienić i zabić może. Mówią potem o dziadzie, co po wsi jesienią chodził. Przyszedł do Koziukowej chaty, teraz błoto jest, nikt ze znajomych dziadów o tej porze po domach nie chodzi, w taką pogodę. Oni na bagnach mieszkają, trudną przebrnąć, żeby się do nich dostać. Mówią dziadowi o cielaku, za którym kobyła rży i woła. Dziad mówi, że to nic dobrego, że u nich diabeł rządzi, że chce on świat zmienić, wszystko poodwracać. Ludzie mówią, że bagno ich ma być osuszone. Przyszła żona Dunaja z wiadomością, że urzędnicy przyjechali. Zwołali zebranie. Za stołem siedzi 3 urzędników i panienka. Między nimi siedzi wójt z Suraża. Ci urzędnicy to: towarzysz z powiatu, pani nauczycielka, inżynier. Wioska, w której dzieje się akcja nazywa się TAPLARY. Towarzysz mówi, że jest wioska zacofana – głód, smród i zabobony. Polska się zmienia. Ale oni nie chcą, oni są tutejsi z bagna! Urzędnicy chcą we wsi wybudować szkołę i założyć elektryczność. Po niedzieli w tej izbie, w której dziś się zebrali zacznie się przymusowa nauka czytania i pisania dla dzieci od 7 – 14 lat ! - to mówiła nauczycielka, inżynier mówił o elektryczność, korzystanie z niej będzie kosztowało 2 – 3 krowy. Wszystkie koszty założenia prądy przeliczane są na wartość mąki, pietruszki, na ich gospodarski dobytek. Nie chcę wieśniacy tych dobroci kosztem życia w głodzie. Przekonują ich, że zakup maszyn rolniczych z wydajni ich pracę w polu, będą mogli słuchać radia. Niespodziewanie pierdzieć zaczęli jeden przez drugiego. Potem bez słowa zaczęli z chałupy wychodzić jeden za drugim. Kaziuk do domu wraca. U Grzegorychy młócka w stodole. Pewnie duch Grzegora robotę wykonuje. Nie ma odwagi Kaziuk sprawdzić, boi się ducha.
RETROSPEKCJA: Kaziuk ożenił się 8 – 10 lat temu, wkrótce po tym, jak mama z rusztów upadła i krzyż jej pękł. Leżała odtąd na łóżku aż do śmierci. W domu było 3 mężczyzn: Tatko, Kaziuk i Michał. 2 lata żyli bez kobiety w domu. Ojciec kazał Kaziukowi się ożenić, starszy jest od brata Michała. Domin ma mu żonę znaleźć. Kazał mu wziąć butelkę. Zimą szukał mu tej żony. Stryjek go przez wieś prowadzi, poszli do Pietruszanki. Opiera się. Domin go ciągnie. W chacie już przgotowani byli na jego przyjście. I butelkę wyjął. KONIEC RETROSPEKCJI.
Z urzędników została tylko nauczycielka. Reszta łodzią odpłynęła. Dziad w domu Kaziuka siedzi. Najmniejsze dziecko im się mocno rozbeczało, nie daje się uspokoić. Dopiero sposób z chomątem pomógł. Dziad chce iść dalej. Zaprzągł Siwkę do Michałowego woza Kaziuk, bo im się spalił, i pojechali z Ziutkiem do lasu po drewno. Syn nie chce jechać; stoi pod domem klon – jego by Ziutek najchętniej ściął. Ale ojciec srogo zabrania! Jak się Kaziuk urodził – jego matka urwała gałązkę ze swojego klonu i koło domu zasadziła. I ono urosło. Mówi, że to jego brat. Jakby kto go ściął to i on – Kaziuk umrze!! Ziutek ma swego „brata” przy stodole. I tak jest prawie przy każdym domu. Każde zwierze i roślina to są ludzie poprzemieniani przez Boga, za swoje grzechy. Nałożyli drewek na wóz i do domu jadą. Handzia z chaty z płaczem wylatuje, beczy. Jadzia umarła (najmłodsze dziecko, to z kołyski). Chce Handzia za to cielaka zabić, że to przez niego umarła. Kaziuk posądza żonę o niedbalstwo. Potem ją pociesza, uspokaja. Ziutka wysłał po Dziada, ale on nic nie pomaga. Poszedł Kaziuk z Ziutkiem po deski, Ziutek mówi, że może oni w tym lesie, Jadzi drzewko ścięli, że to oni ją zabili. Nauczycielka szuka kwatery dla siebie. Dunaj chce, by mieszkała u Kaziuka, u niego pokój wolny – bo szyba wybita. Do lata ona ma tam mieszkać. Za kwaterę Kaziuk dostanie 100 zl za miesiąc. Wchodzą do chaty. Lekcje mają się odbywać w 2 turach, do obiadu uczą się małé dzieci, po obiedzie duże. Mają się uczyć polskich liter. Kaziuk nauczycielkę porównuje do konopielki !!! Ziutek też ma do szkoły chodzić. Z Dunajem ma nauczycielka po chałupach chodzić i zapisywać dzieci do „szkoły”.
Ziutek – Józef Bartoszewicz, ale Hania, jego matka wymawia „Bartosiewicz”. 100 zl ma kosztować wyprawka Józia do szkoły. Za 3 dni będzie w niej 1 raz. Ojciec Kaziuka ma na imię Stanisław. Kaziuka dzieci to: Józef, Stasia i Władzio, a Jadzia umarła. Porządanie u Kaziuka wzbudza nauczycielka, której ojciec jest kierowcą autobusu, a matka pracuje w fabryce, w tkalni. W niedzielę nauczycielka wstała późno, zmówiła z rodziną różaniec. Ziutek ojca w stodole uczył pisać. 3 dni przed Wigilią, nauczycielka wyjechała. Na Nowy Rok robili we wsi psikusy sobie sąsiedzi nawzajem. Nauczycielka podawała Handzi 6 talerzy, 6 łyżek, 6 noży i widelców. Ugotowała raz dla nich obiad w niedzielę. Handzie jej tylko składniki przynosiła. Pierwszy próbuje Kaziuk, ale się nie zgadza z nowym. Krzyczy, rozrzuca łyżki. Nie che po pańsku jeść!! Nauczycielka opuszcza dom – idzie do szkoły. Handzia przynosi ich drewniane łyżki do jedzenia. Nie chce dań z miasta. Mają jadać to, co do tej pory. Handzi posłuszna woli męża!! Kaziuk zabrania Ziutkowi do szkoły chodzić. Handzia cicho się przeciwstawia. Kaziuk nie chce nowoczesności, pańskości. Zwołano zebranie. Nauczycielka przeczytała z gazety, że meliorację zrobią, puszczą szosę i poprowadzą prąd. Przez to zebranie straciła połowę uczniów w szkole. Filip swoim pierdzeniem w obecności nauczycielki doprowadził do jej wyjazdu.
Zbliża się Wielkanoc. Odprawiają Gorzkie żale u Dominów. „Nowy” Grzegor do wsi przybył, by żenić się z Grzegorychą. Gdy były gorzkie żale, dostrzeżono podobieństwo jego do obrazu na ścianie św. Piotra. Mają go teraz we wsi za świętego. Jacyś ludzie przybyli do wioski, pan i pani, udali się do Grzegorczychy, 3 dni nie wychodzili z jej domu. W Wielki Piątek zbierali we wsi dary dla księdza; za świętych mają tych gości Grzegorczychy. Poszli się coś ich zapytać; Kobiecie chcą dać księżowskie jedzenie, dary, a „świętych” prosić o ratunek przed zniszczeniem i końcem świata – które oznacza u nich spuszczenie wody z bagna (osuszenie bagna). Para ta wygania ich z chaty Grzegorczychy za te brednie!! Mówią, że rano Brodaty i Kobieta (tak ich nazwali) uciekli, zginęli. Został tylko „Piotr”. W niedzielę wróciła nauczycielka. Handzia jej wszystko opowiedziała. Ona nie wierzy, chce to sprawdzić. Grzerorczycha mówi, że oni się w figurki poprzemieniali. Kupiła jedną nauczycielka. Szkoła znowu ruszyła. Ziutek bez pytania do niej poszedł. Reszta dzieci też do nauki wróciła. Za złe mieli Filipowi, że tak brzydko wobec nauczycielki postąpił, wstyd im było za pomyłkę ze świętymi. Kaziuk sceptycznie podchodził do tego, co mówiła nauczycielka. Kaziuk wybrał się pod jałowiec kopać, chce się przekonać, czy tam w ziemi mieszka złoty koń. Kopie, przychodzą ludzie ze wsi, pomagają. BAGNO OBSUSZAJĄ!! Motorem przyjechali grunty mierzyć we 2; Panna Jola – nauczycielka !! Jednemu się spodobała i on jej. Przyszedł raz do niej do Kaziukowego domu, on ich podglądał jak młodzi leżeli razem nago. Szybę zbił. Potem zamknął się w stodole. Handzia go woła. Jola opowiada o podglądaczu. Kaziuk udaje, że to nie on, dopytuje o szczegóły. Chce całe drzewo ściąć. Choć to jego „brat”, Handzia boi się, że nieszczęście będzie. Jak drzewo się przewracało dostał Kaziuk gałęzią. Długo potem w łóżku leżał. Poprawiało się jego zdrowie.
Są wakacje. Jola opuszcza bagno. Żegna się z domownikami, cała wieś też przyszła na pożegnanie. Kaziuk ją na pociąg odwozi, choć jest schorowany. Jola nie jest katoliczką. Skoro w ich wiarę nie wierzy, to seks z nią nie będzie grzechem. Mają już we wsi prąd. Jola mówiła mu, że się boi nowego. Teraz są żniwa. Kosą Kaziuk żyto kosi, choć ludzie z sierpa korzystają ludzie. Kaziuk ciągle jeszcze jest chory, ludzie mówią, że on oszlał. On jako pierwszy kosą we wsi zboże kosi !! Nie chcą tego ludzie. Oni jeszcze sierpem koszą, jak dawniej !!! Nikt go nie powstrzymywał. Kosił nadal.
KONIEC


niedziela, 22 grudnia 2013

Noce i dnie Wiatr w oczy cz. II ostatni tom ZAKOŃCZENIE SAGI

TOM V CZ. II WIATR W OCZY


Bogumił postanowił wydrenować Serbinów. W Kalińcu było biuro melioracyjne pod nazwą „Baścik i Spółka”. Dużo godzin spędził Bogumił na obchodzeniu pół, sumując projekty robót. „Pani Barbarze nie podobał się ten młody człowiek. Twierdziła, że musi mieć polipa w nosie, bo zawsze chodził z otwartą gębą.” Napisał list Bogumił do Dalenieckiego o planowanej drenacji. Wszystko było gotowe, ale odpowiedź nie nadchodziła. Minęły 2 tyg. bogumił wysłał drugi list – polecony. Tomaszek nie przeszedł pomyślnie następnego kursu w szkole technicznej. W Kalińcu był Wiktor Jerzmanowski – poznany na pogrzebie Lucjana Kociełły; przyjechał tu w interesach pozostałych jeszcze po teściu. Z polecenia żony był w Serbinowie. Wtajemniczono go w sprawę Tomaszka, Wiktor postanowił „zadziałać”. Tomaszek miał przejść pod kuratelę Jerzmanowskiego. Ma pracować w warsztacie kolejowym, a potem przy węglarce – nauka przy maszynie. Rodzice zgodzili się na te propozycję Wiktora, listu do Dalenieckiego dalej nie było. Po wyjeździe Tomaszka przyszedł list od Anzelma Ostrzeńskiego, który chce na stałe ościąść w Kalińcu. Pytał, czy Niechcice nie sprzedaliby placu na Oczkowie. Postanowiono spotkać się z Anzelmem. Przywitanie odbyło się w dziwnie serdeczny sposób, z powodu zaręczyn Anzelm, chce na tym placu zbudować fabrykę. Przyszła żona Anzelma to Zofia Turska (mają oni już syna). Tymczasem Janusz wrócił z Otwocka i bawi w Kalińcu. Basia za pieniądze uzyskane ze sprzedaży che kupić Pamiętów. Nie ma wciąż listu od Dalenieckiego. Aga wpada na jeden dzień do Kalińca przed odjazdem do Londynu, do męża. Anzelm plac od Niechców sprzedał firmie „Przemysł drzewny” nic na tym nie zyskując za ile kupił za tyle sprzedał 100 za 100. Przyszła depesza z Paryża: „Adresat nieobecny. Listy pańskie odesłałem. Bonnard.” Bogumił jadąc do Kalińca wstąpił do Ostrzeńskich. Dowiedział się, że „Pan Janusz konający” zachorował na zapalenie opon mózgowych. Wyszedł na miasto po lek, przechadzał się, doszedł do biura Melioracji Rolnych, podpisał umowę o drenacji Serbinowa. Wydał oszczędności z banku za plac – Basi pieniądze. Poszedł do Janusza oczekiwano doktora Smołowicza i pielęgniarki. Ceglarski pojawił się u Ostrzeńskich. W domu, na prośbe p. Michaliny Janusz zmarł rano. Kiedyś Janusz napisał list do Ceglarskiego – chciał w nim wyjawić tajemnicę samego siebie, zmarł nie wyjawiając jej. Kiedy do domu wrócili Niechcicowie dowiedzieli się, że jest list od Dalenieckiego. SPRZEDAŁ ON SERBINÓW swemu krewnemu – hrabiemu Owruckiemu. Sprzedano w rok przed wygaśnięciem umowy z Bogumiłem na dzierżawę!! Za to przysluguje Bogusiowi zadośćuczynienie. Janusz umarł mając 32 lata. Niechcicowie byli na stypie u Ostrzeńskich. Bogumił dostał list od właściciela, zabrania mu drenowania, gdy jednak dowiedział się, że dano zadatek, przyjechał niespodziewanie z żoną do Kalińca. Wstąpił do Serbinowa sprawdzić księgi majątkowe. Problem, gdzie teraz podzieją się Niechcicowie!! W Serbinowie odwiedziła Niechciców tego samego dnia co hrabia p. Letycja Mioduska – Daleniecka ze Zbigniewem Owruckim – nabywcą Serbinowa. Spędził on kilka dni na wsi. Woynarowski zaproponował Niechcicom kupno Pamiętowa. Basia dostaje wiadomość o Tomaszku od Olesi Chrobotówny – pracuje on w hucie, przy piecu, w Pogórzu za Kalińcem, uciekł od Jerzmanowskiego!!! Basia pojechała do niego, spotkali się, próbował Tomaszek matce uciec. Bogumił dostał list od Jerzmanowskich pytali w nim o Tomaszka, czytał list, gdy właśnie Basia sprowadziła syna do domu. Agnieszka wraca do kraju w końcu sierpnia. Aga pomaga przy remontowaniu Pamiętowa. Rodzice chcą zapisać Tomaszka do kalinieckiej handlówki - na drugi rok do 6 klasy. Pod koniec wrześnie przeprowadzili się do Pamiętowa. Ze służby z dobrej woli poszli za nimi – ogrodowy Kajetan, fornal Banasiak, Julka Szczepanowa i Węborek, który ma ożenić się z Julka. W tydzień po przeprowadzce dowiedzieli się, że Owruckiego zamordowano w pociągu Rosja – Kaliniec. Jego matka sprzedała Serbinów – p. Przybylakowi ze Środy. Emilka była apatyczna od dłuższego czasu, gdyż jej miłość – Staś Kozarewicz – lub Kazarewicz (napisałam jak kura pazurem w notatkach i nie wiem) bogacz i panicz musiał wyjechać. Kochali się oboje. Napisał do niej jeden jedyny list, że z nią zrywa, bo rodzice kazali mu ożenić się z inną. Emilka przechorowała to. Lekarz zalecił jej zmianę klimatu, pojechała do Holszańskich , do Kalińca, jechała z myślą, że zobaczy tam Stasia. Niechcicowie byli u Ostrzeńskich z Siąszyc ( u Ksawuni). Boguś jej nie poznał. Zastali zaproszeni do Niechciców. Mówią o traktorach, telefonach, z Pamiętowa wrócili późną nocą. Bogumił od dawna kaszlał. Ale jak po powrocie do Pamiętowa poszedł na pole, potem miał gorączkę 40C, mówił od rzeczy – zachoworał na zapalenie płuc. W lewym płucu wywiązał się proces ropny stan jego jest poważny. Późno w dzień śmierci przyjechała Agnieszka. Męczył się 8 dni nim zmarł. Bogumiła pochowano w Małocinie, w grobie, gdzie leżała jego babcia – Adamowa Ostrzeńska. Basia chce sama prowadzić gospodarstwo przy pomocy Seweryna Bartołda. Agnieszka miesza w Warszawie u p Huberów na Wilczej, Agnieszkę odwiedza cioteczny brat męża Marcina – Boleś Orłowicz, wojskowy pseudonim Śmiałek. Aga była przejazdem w Pamiętowie, jechała do Anglii. Ona i Marcin są znowu razem. Seweryn Bartołd poprosił o rękę Emilkę. Ślub po Wielkanocy – cichy i skromny. Tomaszek ciągle hula. Powstają długi – licytują Pamiętów. Seweryn dostaje dzierżawę pod Warszawą – o nazwie Zabłocie. Emilce są potrzebne pieniądze, Aga zrzeka się swojej części spadku na jej rzecz. Procent z tego mają oni płacić matce. Basia przenosi się do Kalińca z Tomaszkiem, który zostaje na drugi rok w ostatniej klasie. We wrześniu wynajmują na Świętojańskim placu dwa pokoje. Aga pyta o rodzeństwo i matkę. Emilka - smutek i rozpacz, co do męża i warunków życia, jej samej. Zbliża się wojna. W Sarajewie zabito cara. Ogłoszono mobilizację. Wybuch wojna austrijacko – serbska, mobilizacja. Agnieszka i Marcin wracają z Londynu do Krakowa. Basi śni się, że wypadły jej 3 zęby – a to śmierć 3 dzieci. Przez Kaliniec przechodzą Niemcy. Strzelanina. Do Basi przyszła wujenka Michalina i Anzelm, Anzelm postanowił wyjechać z Kalińca. Michasia się nie zgadza. „A co pocznie uboga ludność miasta, kiedy cała inteligencja wyjedzie. - Tu – wołała – jest nasze miejsce. Nasza misja.” Niemcy zajmują Kaliniec. Wzięto zakładników: Cegielskiego, burmistrza, etc; elitę Kalińca. Bomby. Do Basi zajeżdża furmanaka z Ostrzeńskimi chcą by pojechała z nimi. Ale odmawia. Miasto się pali. Julka z Węborkiem mieszkają u Basi. Ceglarskiego uwolniono. Polek Węborek, Julka i Basia uciekają furmanką do Ostrzeńskich do Czarnówki. Basia jedzie do Nieznanowa do Woynarowskiego. Leon nagle umarł. Dojechała tam, chciała mieszkać u doktora Wettlera, ale go nie było, jedzie do swojej rodziny. W Nieznanowie spotyka Żyda Szymszela, ma on bryczkę, jadą do Jastrzębic do Katelby. Gdy zaczęło się ściemniać Szymszel skręcił na Borowno „Tam duża wieś i dwór, tam będzie można przenocować. Wielmożne pani zna dziedzica Toliboskiego? - zapytał. Basia dowiedziała się od najmłodszego Toliboskiego, że ojciec owdowiał, że u nich wszystkie miejsca zajęte. Kierował ich w stronę Jastrzębic Lub na Chotów. Ruszyli w stronę Jastrzębic. Jechali... dalej...” KONIEC



Części „Nocy i dni”


tom I „Bogumił i Barbara”
II „Wieczne zmartwienie”
III „Miłość cz, I”
IV „Miłość cz. II”
V „Wiatr w oczy cz. I”

VI „Wiatr w oczy cz. II”

"Lord Jim" - Joseph Conrad

„Lord Jim” Joseph Conrad


Narrator – Charlie Marlow

Książka złożona z części i rozdziałów

Jewel = Klejnot = miłość Lorda Jima.

Książka nie jest napisana chronologicznie. Streszczenie jest napisane tak, jak się czyta tę książkę.

Streszczenie

Agent okręgowego dostawcy – Lord Jim wstydził się swego nazwiska. Kiedy wychodziło ono na jaw, wtedy przenosił się do następnego portu na wschód. Był marynarzem. Kiedy zdał sobie sprawę ze swego życia, z tego, co robi, opuścił na zawsze porty i białych ludzi, usuwając się aż w głąb dziewiczego lasu, i wówczas to Malaje, ze wsi leżącej wśród dżungli – gdzie postanowił ukryć swe niefortunne zdolności – przyłączyli drugie słowo do jego jednozgłoskowego incognito. Nazwali go TUAN JIM = LORD JIM. Urodził się on na probostwie; ojciec Jima posiadał wiedzę o Niewiadomym, stworzoną dla bogobojnych mieszkańców chat i nie mącącą spokoju ducha tym, która nieomylna Opatrzność pozwalała mieszkać w pałacach. Probostwo wznosiło się na wzgórzu, należało do tej rodziny od pokoleń. Jim był jednym z 5 synów. W czasie wakacji Jim odnalazł swoje powołanie do służby na morzu poprzez czytanie lektur - wysłano go od razu na <<statek dla oficerów marynarki handlowej>> Pracując na statkach marzył o wielkim swym bohaterstwie, był on w najtrudniejszych sytuacjach „niezłomny jak bohater książki” Aż nadszedł jeden z takich „bohaterskich dni”. Był zmierzch zimowego dnia. Wicher wzmagał się stał się silny jak huragan, lał straszny deszcz. Trwoga zaparła dech Jimowi, stał bez ruchu, wszyscy potrącali go biegając jak mrówki. Nadciągała straszna burza. Zderzyły się dwa statki, załoga ewakuowała się, Jima złapał kapitan, który już szykował się skoczyć za burtę. „Następnym razem będziesz miał więcej szczęścia. To cię nauczy szybkiej decyzji.” Przypłynęli po nich kutrem. Tego wieczoru jeden z marynarzy był bohaterem – uratował tonącego kolegę, bosakiem zaczepiając o jego ubranie. „Jim uznał to za nędzny popis próżności. Burza wywołała bohaterstwo równie pozorne jak jej udana groza. Jim był zły na brutalny zgiełk ziemi i nieba, ponieważ zaskoczył go znienacka i chytrze przeszkodził szlachetnemu popędowi do uratowania ludzi z groźnego niebezpieczeństwa.” Jim nie skoczył do kutra na pomoc rozbitkom. „Po dwóch latach szkolenia wyruszył na morze i dostawszy się w strefy tak dobrze znane swej wyobraźni, uznał, że są dziwnie z przygód wyjałowione. Odbył wiele podróży. Zdobywa lepsze doświadczenie w pracy na statku i w morzu. Jako bardzo młody chłopiec, został pierwszym oficerem na pięknym statku, nie doświadczywszy nigdy tych wydarzeń na morzu, które dobywają na jaw wewnętrzne wartości człowieka, uwydatniając prawdziwe cechy jego usposobienia i rdzeń charakteru, które ukazują stopień jego odporności i tajną prawdę ukrytą pod pozorami – nie tylko innym, ale i jemu samemu.” Jeden tylko wypadek dał mu znowu znak o niebezpieczeństwach burzy na morzu. Został ugodzony spadającą reją, spędził wiele dni poturbowany i pełen zwątpienia w szpitalu. W czasie choroby na nowo przeżywał strach i czuł się bezbronny. Wciąż kupał. Gdy okręt przybył do jednego ze wschodnich portów, musiał iść znowu do szpitala. Wracał do zdrowia bardzo powoli. Pozostawiono go w porcie. Gdy mógł chodzić bez laski, poszedł do miasta, szukać okazji by wrócić do kraju. Poszedł do portu. Z czasem zaniechał działań by wrócić do domu. Zaciągnął się jako główny oficer na statek „Patna”. Był to bardzo stary parowiec. Jego właścicielem był Chińczyk, dzierżawcą Arab, a dowodził nim Niemiec, renegat z Nowej Południowej Walii. „Patna” przewoziła akurat 800 pielgrzymów; droga była spokojna, parzyło słońce, noce były błogie. Jim spokojnie paradował po statku, nie przeczuwając katastrofy. Parowiec zdążał do Perimu. W takich spokojnych momentach marzył o swym bohaterstwie. Doszło wtedy do zderzenia statku z czymś. W miesiąc później Jim opowiadał o tym zdarzeniu. Pytania należały do procedury w urzędzie dochodzenia, w sądzie do spraw karnych pewnego wschodnieo portu. Podczas zderzenia doszło do powstania dziury w dziobie – pod mostkiem. Wlewa się woda. Mechanik wybiegł spod pokładu z krzykiem. Kapitan skarcił go i kazał zatrzymać maszyny. Marlow opowiadał jak spotkał 4 ludzi idących do urzędu portowego. Byli oni u głównego inspektora żeglugowego – Archie Ruthvelo. On ich odesłał do kapitana Elliota. Te kolejne pokoje i stanowiska pokonywał szyper „Patny”. Stary dziadek Elliot miał bzika na punkcie swoich 3 córek by wydać je dobrze za mąż. Znowu zobaczył ich wychodzących z urzędów. Marlow siedział na schodach, więc obserwował wszystko. O tym, co się działo w urzędzie wiedział od Archiego. Kapitan odjeżdża powozem. Potem pojawia się urzędnik, Matys, wysłany przez Archiego. Jim widział jak tonęła „Patna”. Wyrzucili go z koi podczas nocnej warty, żeby widział jak parowiec tonie. Marlow widział mechanika w szpitalu, słyszał jak opowiadał o tym wypadku. Okręt pełen był pielgrzymów, a oni musieli uciekać. Zainteresowanie sprawą „Patny” było ogromne „ ze względu na jej ogólnoludzki charakter.” Nie wiedziano tylko, jakim cudem „Patna” została uszkodzona, ale sprawa nikogo nie obchodziła. (Sędzia i 2 asesorów) Jeden z asesorów, to był Wielki Bierly – kapitan statku z linii Blue Star. Mając 32 lata – dostał on dowództwo - jedno z najlepszych linii we wschodnim handlu. Uważał się za najlepszego, nigdy nie popełnił błędu, ani też nigdy nie stracił wiary w siebie. Dowodził stalowym parowcem „Ossa”. Bierly ocalił życie wielu ludziom na morzu, ratował tonące okręty. Otrzymał złoty chronometr ofiarowany przez akcjonariuszy i lornetkę z odpowiednim napisem od jakiegoś obcego rządu na pamiątkę swych bohaterskich czynów. Kapitan Montagne Bierly dowódca „Ossy”, miał czarnego wyżła (psa). Wkrótce potem popełnił samobójstwo. Skazaniec zabrał tajemnicę dokonanego przestępstwa ze sobą skoczywszy w morze ze statku zaledwie w tydzień po ukończonym śledztwie, a w niecałe 3 dni po opuszczeniu portu w drodze na wschód. Był to jednak mdły poryw. Jones przyszedł do kajuty nawigacyjnej do kapitana Bierly. Nakreślił położenie statku, potem obaj wyszli na mostek. Kapitan wydał rozkazy Janesowi i poszedł na rufę ustawić wskazówkę logu. Kapitan Bierly utopił się.
Marlow rozmawiał z Jimem o zdarzeniach na statku, że został wypchnięty z tonącej „Patny”, jak wszystko to przeżywał, jak chciał ratować pielgrzymów na statku, że nazywano go Georgiem.
On na statku uderzył kogoś, a gdy stanął koło balustrady, z łodzi krzyczeli do niego George, bo myśleli, że to on, a w ciemności nie było widać. On skoczył, dopiero wtedy poznali, że to ten oficer Jim.
Marlow rozmawiał z Jimem o jego zachowaniu w sądzie. Jim na tonącej „Patnie” chciał popełnić samobójstwo, i na łodzi, kiedy już płynęli. Szyper wymyślił historię – na obronę „Patny”, ale Jim znał swoją – prawdziwą, której się trzymał. Jim zabrano świadectwo. Martwił się, że nie dostanie nagrody za bohaterstwo. Nie popełnił samobójstwa, bo byłaby to ucieczka przed konsekwencjami, ucieczka od tego, co ma się stać. Z łodzi zabrał ich statek „Avondale” - opowiedzieli oni „historię” „Patny” - parowiec nie utonął, ciągle trwał na morzu, statek się tylko przekręcił, nie zatonął. Była noc, więc rozbitkowie myśleli, że parowiec utonął. Jednak francuska kanonierka zboczyła z kursu widząc położenie „Patny” i samodzielnie holowali oni „Patnę”. Na 2 dzień, porucznik kanoniera bał się utonięcia „Patny” w czasie holowania, dlatego przy linach postawił marynarzy, żeby pilnowali parowiec w dopłynięciu do najbliższego portu, w razie kłopotów Narrator mówi, że widział się z Jimem dopiero co. „Przybyłem prosto z Semarangu, gdzie brałem ładunek dla Sidney.” W Semarangu widywał się z Jimem. Był on zatrudniony w De Jongha. Pracował jako agent handlowy <<Mój przedstawiciel na wodzie.>> - jak go nazywał De Jongh - był agentem od ubezpieczeń.
To Marlow pomógł Jimowi znaleźć pracę. Lorda Jima nazywają James. Planowali oni z Brierlym pomóc Jimowi chcieli go wysłać do Ranguni. Ale Jim postanowił nie uciekać od zarzutów. Po 3 latach toczenia się sprawy, Jim miał w tym czasie, aktualnie 24 lata. W końcu zamknięto sprawę Jima, zabrano mu świadectwo. Gdy wyszli z sądu Marlow spotkać swego dawnego znajomego Australijczyka – Chestera, z jego kapitanem Robinsonem. Szukali oni ludzi do pracy na wsypie Walpole'a , do wydobywania guana.
Jim przyszedł pewnego dnia do Marlowa, nazwał siebie włóczęgą. Marlow wysłał go z listem do Chestera. Gdy w miejsce pracy Jima trafił przypadkowo mechanik z „Patny” do pracy przy łuszczarce, Jim opuścił wyspę. Przyjął się do firmy Egstrom i Blake, dostawców okrętowych, był u nich gońcem. Wcześniej pracował dla pana Dencera. Rzucił tam pracę, gdy przyjechać miał parowiec wiozący pielgrzymów wracających z Morza Czerwonego, to było 3 tyg temu.
Jim chodził i zapraszał ludzi do sklepu Egstroma i Blake'a. Takie miał zadanie. Namawiać ich na pobyt u nich; 6 m-cy pracował w Bangkoku u braci Yockerów, dzierżawców okrętów i handlarzy drewnem tekowym. Raz miał zatarg w barze z jakimś Duńczykiem, oficerem królewskiej syjamskiej marynarki. Duńczyk co po pijanemu powiedział do Jima, a ten wrzucił go do wody. Uciekł stamtąd choć Duńczyk powiedział swą myśl głośno, a ludzie jej nie zapamiętali bo nie słyszeli, Jim bał się, że wszyscy wiedzą o jego przeszłości, że ma to wypisane na czole. (Narrator zabrał go stamtąd i umieścił u De Jongha. Spotykał się narrator czasem z Jimem i Steinem. Ze Steinem rozmawiał o Jimie, że jest romantykiem. Postanowili coś z nim zrobić – wysłali go na wyspę PATUSAN. Stein na tej wyspie założył z pewnym Portugalczykiem firmę handlową, a ów Portugalczyk – Cornelius – został dyrektorem stacji handlowej w Patusanie pod szyldem Stein i Ska. Jim miał zająć jego miejsce; Cornelius miał żonę pół-Holenderkę, pół-Malajkę. Mieli córkę – Jewel. W Patusanie życie i mienie było niepewne. Działały tam wrogie siły, a jedną z nich był radża Allang – sprawował on władzę nad rzeką. Steinem opiekował się Szkot – Aleksander Mac Neil, który umarł. Jim dostał od Steina list dla Corneliusa oraz srebrny pierścień, który miał służyć za list rekomendacyjny dla pewnego staruszka imieniem Doramin, jednego z najważniejszych ludzi w Patusanie. Jim miał objąć posadę agenta handlowego w miejscowości, gdzie wcale handlu nie było. Jim marzył by wszystko zapomnieć. Miał tam zostać na zawsze. Zabrał ze sobą 3 książki: dwie w ciemnych oprawach i gruby zielonozłoty tom → tanie wydanie Szekspira. Od Marlowa dostał rewolwer i 2 pudełka naboi. Jim wziął tylko broń. Spotkali się ponownie dopiero po 2 latach. Marlow nazywa go Tuanem Jimem - Lordem Jimem. Zajechał do miasteczka, kazał się zawieźć do Patusan. Gdy wypływali jedna wiedźma przeklęła Jima. Wioślarze Jima – 3 zamierzali wydać go radży . Aresztowano go na brzegu. Długonogi łotr Kossim oznajmił Jimowi, że radża chce się z nim widzieć. Był więziony przez 3 dni u Tunku Allanga; po jakimś czasie obaj stali się sobie bliscy.
Uciekł stamtąd. Dostał się do Doramina, który walczył z Allangą, a z nim wędrowny Arab. Radżę nazywano Szeryfem Alim. Doramin miał 24 – 25 letniego syna, który mając 18 lat miał żonę i syna Dain Waris. Stary Sura był właścicielem domów w Patusanie. Jim pomógł Bugisan zwalczyć Szeryfa Aliego. Zaprzyjaźnił się z Dainem Waisem. Jim miał osobistego służącego, wioślarza – Tamo Istamo. Jim zrobił z niego rządcę folwarku, Jim miał swój dom. Na tej wyspie żyli Malaje. Przegoniwszy Szeryfa Aliego, Jim stał się władcą i panem wyspy. Allang truchlał przed władzą i siłą Jima. Żona Portugalczyka z Malakki umarła, zostawiła córkę, Jim nazwał ją Klejnot. Z początku Jim mieszkał w Doramino, potem przeniósł się do Corneliusa, gdzie poznał Klejnot, Cornelius był jej przybranym ojcem. Malajowie nazywali Corneliusa „Inchi 'Nelyus”. Cornelius nienawidził Jima. Był tam już prawi 2 lata. Klejnot kochała Jima, a on kochał Klejnot, lecz ona nie wierzyła mu, że jest w stanie zostać z nią na wyspie. Jim wyjawił jej któregoś dnia, przyczynę swojej ucieczki z Anglii. Marlow wyjechał z Patusan, a za nim Jim, chociaż obiecywał tego nie robić. Marlow dowiedział się o tym od Steina. Klejnot mieszkała u Steina, on się teraz nią opiekował. Marlow dalsze losy Jima opisał w liście do pewnego jegomościa. Losy te dotyczyły Jima i Klejnotu; pisze, że Brown dotarł do Patusan ukradł statek i zawinął nim do portu Batu Krina. A stamtąd łodzią dotarł ze swoją załogą do Patusan. Otoczyli ich ludzie Doramina i Allanga. Jim był jeszcze wtedy w Patusan; miał dostęp do składu prochu, do którego klucz miał on i Klejnot. Ludzie zbierali się u Jima, naradzali się, co zrobić z rabusiami. Kassimir – dyplomata i sojusznik radży przy pomocy Corneliusa ugadał się z Brownem. Stali się sojusznikami. Cornelius opowiadał Brownowi o Jimie, że jest on panem na Patusan, że obecnie nie ma go w osadzie. Kiedy do niej przybył, spotkał się oko w oko z Brownem, rozmawiali ze sobą. 14 ludzi Browna było uzbrojonych. Jim nie chciał rozlewu krwi. Postanowił rozbójników puścić wolno. Cornelius chciał się odpłacić Jimowi za swoje krzywdy, poprowadził ludzi Browna inną drogą, tak, by byli oni z tyłu obozu syna Doramina. Zaczęli strzelać do ludzi. Zginął syn Doramina – Dain Waris i kilku ludzi z obozu, zginął także Cornelius; Jim dowiedział się o wszystkim od Tamb ' Itama, że Brown zbiegł z wyspy. Jim winił siebie za śmierć tych ludzi. Pozostawił Klejnot; popłynął z Tamb 'Itamem do Doramina. Tamb zastrzelił Jima.
Akcja powieści koniec XIX w.



środa, 4 grudnia 2013

Noce i dnie streszczenie: TOM V CZ. I WIATR W OCZY

TOM V CZ. I WIATR W OCZY

Gdy Agnieszka jest w Serbinowie odbywa się pogrzeb Jędrka Klimeckiego i Stasi Łuczakówny. Do Serbinowa przyjeżdża reszta dzieci: najpierw Tomaszek, który ma kłopoty – ukradł kapelusz Bogumiła, pił wódkę, wrócił późno do domu, oszukał, że zdał do 5 klasy, a został na 2 rok w 4. Agnieszka zwierza się matce z miłości do Marcina. Barbara jest zachwycona. Przyszedł list ze szkoły w sprawie Tomaszka, że nie dostał promocji; nauczyciel sugeruje przeniesienie chłopca do innej szkoły. Bogumił chce, by uczył się w szkole technicznej, w której uczą budowy maszyn. Szkoła znajduje się w Warszawie. Celina już 3 lata usycha z miłości do Janusza; ma obawy co do jego wierności. Zrywają wreszcie ze sobą. Prawdopodobnie na zawsze. Cela próbuje odebrać sobie życie. Janusz dowiaduje się o tym, chce temu zapobiec. Celina zatruwa się jodyną pijąc przy tym spirytus. Celina umiera.
Sierpień. Nadchodzą 2 listy: od Anny Niechcicówny z Włoch i Oktawii Przemyskiej – że urodziła syna. Anna – która pisze o ludziach i wrażeniach z Włoch, jest ona o 10 lat starsza od Agnieszki; list jest bardzo długi i chaotyczny; Niechcicowie myślą, że dziewczyna się zakochała; Niechcicowie to dla Anki stryjostwo. Agnieszka odpisuje na list, pisze od swoich dwóch miłościach do Janusza i Marcina. Cała rodzina Niechciców była w teatrze w Kalińcu; spotykają tam Holszańskich i Michalinę oraz dziwnego pana, który bacznie przygląda się Agnieszce. Po powrocie do domu Agnieszka otrzymuje list od Marcina z Lozanny. Reszta rodzeństwa wyjeżdża do szkół. Agnieszka postanawia jak najszybciej wrócić do tęskniącego Marcina.
Jesień. Agnieszka i Marcin zaręczyli się. Wysyłają listy z tą wiadomością do Serbinowa i Kielc – do matki Marcina. Otrzymują błogosławieństwa. W cytadeli gonie najlepszy kolega Marcina. Wyjeżdżają do Krakowa. Marcin opowiada Agnieszce swoją partyjną historię. Chłopak dostaje list, by leciał do Brukseli – tam ma zadanie do wykonania. Agnieszka przyjeżdża na trochę do Serbinowa. Raz napisał do Agnieszki Janusz z Oczkowa. Ślub Agnisi będzie tylko kościelny w Belgii. Po wakacjach Agnisia wraca do Marcina do Belgii. Dziewczyna rzuca studia przyrodnicze. Ślub się odwleka. Agnieszka zajmuje się kooperacją z pomocą Tytusa Jerzego Niechcica, który przyjechał do Belgii, żeby zapoznać się z tamtejszą spółdzielczością. Ma on 40 lat, żonę i dzieci. Ślub Agniesi odbywa się w kościele w Belgii. Wyznaczyli już termin, gdy po ceremonii przyjeżdżają do domu, widzą na stoliku moc kwiatów i życzeń. Z powodu ślubu, ojciec Marcina, który go wyklął przysyła mu 1000 (tysiąc) rubli na przekazie. Po ślubie Agnieszka przechodzi pewne przeobrażenie – zaczyna wszystko inaczej postrzegać, nawet swą miłość do Marcina. Kocha go, dziwnie, ale mniej. Czuje, że jakieś drzwi się zamknęły na dobre. Wraca na jakiś czas do Polski, żeby znaleźć pracę, pisać artykuły do gazet. W połowie września wysyła list do domu, że przyjeżdża. W Serbinowie wszystko toczy się po dawnemu. Emilka pomaga mamie w domu, ukończyła ona roczny kurs ogrodnictwa w Warszawie. Tomaszek skończył 6 klasę. Rodzice wysyłają go do szkoły technicznej. Mieszka on na stancji w Warszawie u pani Marii Hłasko. W Małocienie nowy ksiądz – Komodziński – teraz zarządza parafią. Woynarowski ma już 70 lat, chore serce, wciąż mieszka w Pamiętowie, sprowadza do siebie p. Bronimską. Ksawunia wyszła za mąż za Stanisława Otrzeńskiego z Siąszyc. Urodziły im się bliźnięta. Katelba raz odwiedził Serbinów; ożenił się z wdową z Jastrzębic u której pracował, ma z nią syna. Bodzio uczy się dobrze – studiuje prawo w Petersburgu, ma dostać pracę od nowego roku w okolicy. Agnieszka była jakiś czas u Ostrzeńskich w Kalińcu. W przeddzień jej wyjazdu do domu odbył się podwieczorek, na którym zjawili się: p. Holszańscy, p. Ceglarski i Woynarowski. Rozmawiali głównie o polityce; Marcin pisze wciąż listy do Agnieszki – tkliwe przeniknięte miłością i tęsknotą za nią. Agnieszka pisze mu o stosunku rodziny i znajomych do jej osoby, o ich poglądach. Wraca do Serbinowa. Do Niechciców napisali list Hipolitostwo o swoim złym położeniu – chociaż mieszkają w Warszawie. Pisali, że młodsza ich córka – Helena nie może dostać pracy, ale nie pisali nic o Ance. Jesienią Bogumił odwozi Tomaszka do szkoły, wstąpił do Hipolitów, Anka nie mieszka z nimi. Bogumił u Barbara myślą, że dom zerwał z nią stosunki albo ona z domem rodzinnym. Pewnie dlatego, że Anka przed 3 laty była we Włoszech, od tamtego czasu cisza o niej. Anka napisała pewnego dnia do Serbinowa. Przysłała im opłatek i życzenia świąteczne, pisze, że ma syna 2,5 letniego Wojtusia zwanego Ocio. Ma tylko jego. Postanowiono zaprosić na święta Ankę z dzieckiem do Serbinowa. Przyjadą. Agnieszka na święta została w domu, Tomaszek przyjechał z Warszawy – mówił rodzicom, że ukradziono mu walizkę i palto. Po kryjomu dostali oni list od p. Marii Hłasko, która napisała, że okradziono ją we własnym domu, że Tomaszek opuszcza lekcje, włóczy się po nocach. Arkuszowa Żydówka doniosła, że Tomaszek grywa w karty, bilarda i pije. Bogumił po przeczytaniu listu p. Hłasko wyjechał do Pamiętowa do czasu przyjazdu Anki z dzieckiem. Podczas jego nieobecności wydało się, że nie ukradziono palta ani walizko Tomaszkowi. - chłopak je sprzedał, a pieniądze dał przyjacielowi, który ma rozległe znajomości za granicą, z elitą, ma on mu pomóc odzyskać dawne Jarosty należące dziś do państwa i jakiegoś generała. Ojcem Ocia jest żonaty pan – Henryk Grodziński, może odbędzie się rozwód i ślub z Anką.

Trzech Króli wypadło tego roku w sobotę, a w niedziele odbył się ślub Stefana Olaczka z Wiketą Kolańszczanką, jedyną córką Tomasza Kolańskiego, wnuczką Kolonichy znachorki i starego Kolana. Olczak był pisarzem i prawą ręką Bogumiła. Na ich ślubie Tomaszek upił się do nieprzytomności. Apoloniusz Węborek – szewc, malarz i przybłęda rozmawia z księdzem Komodzińskim o kościele, wierze, polityce, sekretach, o uczuciu religijnym. Po wyjeździe Agnieszki i Tomaszka, ksiądz Komodziński umiera na zapalenie płuc.

sobota, 23 listopada 2013

"Noce i dnie" -- TOM II WIECZNE ZMARTWIENIE i TOM III MIŁOŚĆ CZ. I

Tom II „Noce i dnie” WIECZNE ZMARTWIENIE

Pani Basia uczyła Agnisię lecz uznała to za dość niewystarczające, więc przyjęła córkę Hipolita Niechcica z Turobina – Anną, by uczyła Agnieszkę i Emilkę. Miała być u nich 1 rok. Pewnego dnia przyszedł list od Hipolita i Urszuli Niechcic iż wyprowadzają się do Warszawy, chcą żeby Anka pojechała i zamieszkała z nimi jak dawniej. Stracili więc Niechcicowie nauczycielkę. Na jesieni była już nowa – Celina Mroczkówna lat 21, młoda ale oziębła w kontaktach z domownikami. Próbowano się z nią zaprzyjaźnić lecz na próżno. Obecnie szyciem ubranek dla dzieci zajmowała się p. Władysława z Kalińca. Przyjęto służącą – Felicję. Bogumił już 3 lata zajmował się Serbinowem.



Jakie miejsca zajmowali przy stole:



Emilka Agnieszka Tomaszek

Basia Bogumiła


p. Celina p. Katelba




Pewnej nocy dały się słyszeć dźwięki bitej szyby i okrzyki. Basia zbudziła Bogumiła i poszli sprawdzić co się stało. W oknie stała p. Celina i krzyczała, gdy ją zdjęli zobaczyli, że była sina i cała we krwi. Krzyczała, że ją napadnięto. Wszczęto alarm. Obszukano dom, budynki ze stróżem i psami m. in. psem Tatarem; lecz nikogo nie było. Celina złamała nogę. Nosiła potem gips. Przeniesiono ją do pokoju babci Adamowej. Pewnego dnia Celina usłyszała rozmowę służącej Felicji z koleżanką Olesią Chrobotówną. Rozmawiały o Celinie i o incydencie, który się zdarzył w nocy. Olesia kochała się w Katelbie. Zaczęto szukać nowej nauczycielki dla dzieci. Pokłócili się Niechcicowie na ten temat. Bogumił chciał oddać dzieci do szkół, a Basie się bała o dzieci i wydatki z tym związane. Pojechali w końcu do Kalińca szukać nauczycielki. Michalina znalazła im kandydatkę, ale ta się wycofała. Spotkanili oni starą Żydówkę – Arkuszową. Powiedziała im, że Poleniecki zamierza „po cichu” sprzedać Serbinów, a jego pomocnikiem jest Żyd Szymszel z Kurzy. Przejęli się tym. Basi znowu we znaki dało się serce. W nocy przyszła depesza o śmierci radcy Joachima Ostrzeńskiego z Piekar Wielkich. |Nadeszła wiosna. Basia dowiedziała się, że Oktawia Kociełło jest już rok zaręczona, a w maju ma odbyć się ślub. Ślub zbiegł się z zaręczynami młodej Kociełłówny – Sabiny. Niechcicowie byli zaproszeni na obie te uroczystości. Znowu wrócił problem nauki dzieci. Basia zaproponowała oddanie Agniesi do prywatnej szkoły p. Moniki Wenovdenowej, synowej znanego w Kalińcu pastora. Ona sama pochodzi z dobrej rodziny Nilholnów. Owa szkoła mieście się na Dziadowym Przedmieściu, najdroższa szkoła w Kalińcu!! Każde z dzieci babci Admamowej zostało obdarzone spadkiem: Basia, Teresa, i Daniel; Julian nic nie dostał, bo uznano go za bogatego. Toczyły się rozprawy w sprawie spadku. Pełnomocnikiem Basi i Bogumiła była Michasia Danielowa. Pewnego dnia Niechcicowie dostali wiadomość od Michaliny, że wszystkie formalności spadkowe zostały zakończone. B. i B. Niechcic mięli stawić się do kancelarii Wacława Holszańskiego – dostała 6 tyś. Basia za te pieniądze chce kupić dom w mieście, nie chciała żyć dalej z dziećmi na wsi. Chce zanieść pieniądze do banku. Poszli coś zjeść. Spotkali Żydówkę – Arkuszową, pokazała im dom na ul. Owocowej do kupienia za 15 tys. domu nie obejrzeli, bo nie było właścicieli. O 13 spotkali się z Arkuszową. Spotkali też Michalinę i poszli do niej na obiad. Dzieci Michaliny i Daniela Ostrzeńskich: Janusz młodszy – lekarz; Anzelm – studiował przyrodę, Bogdan – Bodzio – był pępkiem świata ojca. Wszędzie go zabierał. Spotkali się by porozmawiać z placach na Oczkowie. Przez ten teren miała lecieć kolej. Właścicielem tych ziem jest p. Ceglarski. Anzelm wprowadzał rodzinę w temat. Jego brat Janusz, jest przeciwny kupowaniu ziemi pod przyszłą kolej. Niechcicowie powierzają jednak pieniądze Anzelmowi. Pewnego dnia, latem, Niechcicowie dostają telegram o przyjeździe p. Dalenieckiego. [ prawdziwym łącznikiem w sprawie sprzedaży Serbinowa był Roman Katelba!! Ostatecznie Daleniecki się ze sprzedaży wycofał.] Agnisia ma już 13 lat, pomyślnie zdała do 2 klasy. Kiedyś Bogumił zgubił sakiewkę z pieniędzmi, znalazła ją Basia w spodniach Tomaszka. Miał wtedy 8 lat. Bogumił przejął się tymi jego poczynaniami. Dziecko zaczyna kłamać i kraść – pieniądze wydaje na rozpustę i dla biednych wieśniaków. Niechcicowie odbierają Agnieszkę ze szkoły p. Moniki Wenovdenowej.


TOM III MIŁOŚĆ CZ. I


Pobyt z początku w nowej szkole dla Agnieszki wydał się straszny. W pokoju – sypialni spały 2 dziewczynki i nauczycielka niemieckiego – Niemka, Berty (Berta) Woelke. Przełożona kazała Agnisi zaprzyjaźnić się z Niną Wrońską. Nauczycielka polskiego – p. Żmijewiczówna (Tabaczka) Protestantki – Klara Hilchen. Niemka jest protestantką, Francuzka jest katoliczką. Koleżanki Agnieszki ze szkoły: Joasia Przyjemska, Helena Filińska, Klara Hilchen, Zosia Dziewońska („cierpiątka”) Popsyły się stosunki Niechciców z Katelbą, który pił od pewnego czasu z powodu ślubu matki, złych stosunków z Dalenieckim oraz pogłębiania się miłości Olesi Chrobotówny do niego. W akcie desperacji postanowił ożenić się z wcześniejszą nauczycielką w Serbinowie – Celiną Mroczkówną, która teraz pracowała w sklepie p. Michaliny Ostrzeńskiej w Kalińcu. Zaręczyli się.

Nauczyciele uczący w szkole p. Wenovdenowej:

* pan Olewicz – przyrodnik
* p. Topolski – matematyk
* p. Alice Mairey – francuski
* p. Berta Woelke – niemiecki

Ślub Katelby z Mroczkówną odbył się w Małocinie przed Wielkim Postem. Katelba miał objąć odministrację we dworku w Jastrzębinie. Bogumił szukał nowego pisarza. Polecił mu Walenty Przybylak ze Środy. Nadeszły wakacje. Agnisia zaprzyjaźniła się z Joasią Przyjemską. Nine zabrał na stałe ojciec do siebie. Nie wróciła po wakacjach do szkoły. Pewnego dnia na podwórku zjawił się p. Maria Hłasko, która znała Juliana Ostrzeńskiego. Kobieta była nauczycielką uczącą w domach w Petersburgu. Zaczęła uczyć dzieci w Serbinowie. Serbinów i okolice opanował tyfus brzyszny. Epidemia trwała do zimy. Była duża śmiertelność. Maria Hłasko miała chęć szerzenia ideałów socjalistycznych wśród ludności Serbinowa. Dopiero rozmawiając z nowym rządcą Serbinowa – p. Stefanem Olczakiem doznała olśnienia. Agnieszka w szkole ma adoratora – Krzysia Łaskiego. Maria Hłasko na Wielkanoc dostała naglący list z Warszawy i wyjechała. Ukradziono konie w Serbinowie – znalazły się w końcu czerwca. Emilka słabo zdała do klasy, a Tomaszek całkiem dobrze do klasy wstępnej w rządowej szkole realnej. Na rok Basia wyprowadziła się do Kalińca na Przedmieście Raciborskie. Nadeszła wiadomość o przyjeździe p. Dalenieckiego. Śmierć Juliana Ostrzeńskiego!! list znalezniony został przy przeprowadzce co Kalińca. Lucjan pisze Basi o swej bliskiej śmierci. Bogumił żyje swoim dawnym trybem. Jeździł czasami do Loeona Woynarowskiego do Pamiętowa, poznaje tam córkę Leona – Ksawerę. Grywają w winta. Leon ma ok 65 lat, kocha on Wandę Bronimską, która mieszka w Kalińcu. Leon spotkał kiedyś człowieka w Paryżu, który zbierał informacje o ojcu Bogumiła – był nim – Tytus Jerzy Niechcic. W niedzielę odą we trójkę na spacer. Leon przestaje iść, bo się źle czuje, dokuczało mu serce i duszności. Bogumił i Ksawunia doszli na tym spacerze prawie pod Serbinów. Ksawunia ma prawie 20 lat. Wracają do Pamiętowa. Boguś odwiedza ich co jakiś czas. Ksawunia kocha się w Bogumile. Jedzie on do żony, do Kalińca. Wraca o 8. W domu czekają na niego Ksawunia i Leon. Po tym spotkaniu następuje okres bez odwiedzin. Bogumił jedzie do nich gnany ciekawością i strachem, czy nic się nie stało. Zastał chorą Ksawunię. Leon był w tym czasie w Kalińcu. Bogumił i dziewczyna całują się. On odjeżdża. Potem ona odwiedza go na koniu. Znowu się całują. Kiedy była u niego, Felicja przyniosła listy, jeden był od Basi, że za 2 dni przyjeżdża, na Boże Narodzenie, na 2 tyg przyjechała. Basia potem wraca do Kalińca, Bogumił dostaje list od Ksawuni – prosiła o przyjazd. Całują się. Bogumił namawia ją by go zostawiła a wyszła za mąż za Stanisława Ostrzeńskiego z Siąszyc, albo niech wyjedzie do Szwajcarii na uniwersytet. Wybrała Szwajcarię. Leon Prosi Bogumiła by zawiózł Ksawunię do Witoszyc, on się źle czuje i nie może, ma ona tam studiować maedycynę. Ona Bogumiła odepchnęła!! Bogumił prosto z dworca pojechał do żony. Było już późno, dzieci spały. Wybuchała wojna rosyjsko – japońska. Basia pisała listy do kliniki, do Lucjana Kociełły. O jego chorobie dowiedziała się Basia od Oktawii Przesmyckiej – jego córki. Ojciec jest pod Częstochową w swoim nowym domu. Proszono Basię o przyjazd. Bała się zostawić dzieci same ze służącą – Julką. Bogumił dowiedziawszy się od mleczarza, że Basia chce jechać, do niego – chce jechać z nią, ale Barbara mu zabrania, na czas jej wyjazdu ma zostać z dziećmi w Kalińcu. Lucjan mieszka obecnie w Jaworniku; Basia wchodząc do jego domu wita się z Oktawią Przemyską i Sabiną Jerzmanowską – obiema córkami Lucjana. Basia miała nadzieję na poznanie treści pamiętnika Juliana (swego brata), który miał Lucjan. Mąż Sabiny, Wiktor, to szlachcic i urzędnik kolejowy na stacji w Lubelszczyźnie. Byli już razem 2 lata. Po kilku dniach od przyjazdu Basi, Lucjan umarł. Na pogrzebie byli zięciowie i Bogumił z Basią. Pamiętnik Juliana zawierał herby i genealogię rodziny. Agnieszka skończyła 4 klasę, tzn. szkołę p. Wenavdenowej. Emilka nie dostała promocji do następnej klasy. Agnieszka ma rozpocząć naukę w rządowym gimnazjum, gdzie wszystko wykładane jest po rosyjsku. Do Serbinowa przenosi się także służąca z Kalińca – Julka Kaczmarkówna; pomaga ona teraz Basi w przygotowaniach do przyjazdu Ostrzeńskich i Holszańskiech. Przyjechał także pan Ludwik Ceglarski – właściciel fabryki włókienniczej. Tego samego dnia do Niechciców przybyli: Leon Woynarowski i Stanisław Ostrzeński z Siąszyc. Pożar u Szymszela u Kurzy. Szymszel z rodziną pomiszkują trochę w Serbinowie. Agnieszka zdała egzamin do gimnazjum. Przyszły do Serbinowa wieści mobilizacyjne do wojska; do każdego domu z wezwaniami chodził sołtys – Alojzy Witczak „Wolny” - były gospodarz starego Serbinowa.
Boże Narodzenie. Basia przyjeżdża do Serbinowa z dziećmi, po świętach wraca. Żarnocha – stara gosposia – rozchorowała się na serce od picia. Felicja opowiada Bogumiłowi dzieje swego życia, dziewczyna go kocha. Bogumił rozmyśla o miłości do Ksawuni i Felicji do niego.


sobota, 2 listopada 2013

Maria Dąbrowska - Noce i dnie CAŁY TOM I "BOGUMIŁ I BARBARA"

Maria Dąbrowska - „Noce i dnie”


RODZINA Bogumiła Adriana Niechcica:

matka – Florentyna Klicka
ojciec – Michał Niechcic
dziadek – Klemens Klicki
dziadek – Maciej Niechcic

RODZINA Barbary Joanny Niechcic z domu Ostrzeńskiej:

matka – Jadwiga Jaraczewska
ojciec – Adam Ostrzeński
dziadek – Jan Chryzostom Ostrzeński

Rodzeństwo Barbary:
w kolejności narodzin !!

1. Daniel
2. Julian
3. Teresa
4. urodziła się Barbara

ad 1. Daniel + Michalina Poleska – dzieci: Anzelm, Janusz, Bogdan (Bodzio)
Anzelm + Zofia Turska = syn
ad 2. Julian – kawaler
ad 3. Teresa + Lucjan Kociełło (Litwin) = Oktawia, Sabina – dziewczyny wychodzą za mąż przybierając nazwiska:

Oktawia Przemyska
Sabina Jerzmanowska

DZIECI BOGUMIŁA I BARBARY:
w kolejności narodzin !!

1. Piotruś – zmarł
2. Agnieszka (Agusia) Teresa
3. Emilka Florentyna
4. Tomasz (Tomaszek) Michał

ad 2. Agnisia + Marcin Śniadowski
ad 3. Emilka + Seweryn Bartołd


*** Józef Toliboski – pierwsza wielka miłość Barbary
*** Kwiaty, które z wody wyjął Toliboski to – NENUFARY


TOM I BOGUMIŁ I BARBARA

Dziadek Bogumiła Niechcica – Maciej tracił głowę do obcych i pieniądze Dla rodziny nie miał czasu. Zaczęto go unikać. Syn Macieja – Michał, odziedziczył po ojcu Jarosty mocno już okrojone. Ożenił się z nowicjuszką panien dominikanek – Florentyną Klicką; bardzo ładną, bardzo ubogą panną znakomitego nazwiska, która wstąpiła do klasztoru, żeby nie być na łasce bogatych krewnych. Bogumił Adrian, najmłodszy syn, mając 15 lat, wziął udział w powstaniu z ojcem w 1863 roku. Ojciec stracił Jarosty, wygnany z rodziną na Syberię. Bogumiła wzięli na wychowanie krewni. Matka Bogumiła – Florentyna, pochowała przez ten czas męża w tajdze, wróciła do Polski i opłakawszy syna została gospodynią w pewnym znajomym dworze. Była zadowolona, odznaczała się skromną pogodą ducha, która jej nie opuszczała w żadnych okolicznościach. Była wątłego zdrowia, wtedy właściciele Krępy – dworku, gdzie pracowała, wyporządzili dla niej mieszkanie w oficynie i tam umieścili ją z bratem – Klemensem Klickim, też powstańcem, który był chory na umyśle i dlatego znajdował się w przytułku. Kiedyś do ich drzwi zapukał po wieloletniej tułaczce – Bogumił.
Barbara Joanna późniejsza żona Bogumiła Niechcica, była z domu Ostrzeńska. Jej dziad, Jan Chryzostom Ostrzeński, stracił majątek Lorenki. Był hulaką, pił, polował i tańcował, grał w karty. Synom nie zostawił już własności, tylko drobne dzierżawy. Jeden z nich – Adam, był powabnej powierzchowności i miał usposobienie ojca. Nie lubił wsi, przeniósł się do miasta – gdzie był urzędnikiem skarbowym. Ożenił się z Jadwigą Jaraczewską, panna na 2 folwarkach. Ojciec wydał ją za niego z gniewu, że ośmieliła się zakochać w guwernerze z sąsiedztwa, człowieku niemieckiego mieszczańskiego pochodzenia. Nie mógł znieść, że zakochała się w nauczycielu. Ojciec się o tym dowiedział, postanowił wydać ją za pierwszego lepszego szlachcica, a okazał się nim Adam Ostrzeński. Stracił on szybko 2 folwarki, żona nie była z nim szczęśliwa, zostawił ją dla innych kobiet, ale mieli czułe powroty – stąd narodziło się 6 dzieci, z czego 4 zostało przy życiu. Barbara była najmłodsza z rodzeństwa, tak jak i Bogumił. Barbara urodziła się w miasteczku, w którym jej ojciec później objął stanowisko burmistrza. Miała 5 lat, gdy straciła ojca – zginął od pioruna we własnym mieszkaniu (*** Jak w „Dziadach” Mickiewicza – Doktor od pioruna), gdy usiłował lepiej domknąć okno w czasie burzy. Wdowa – Jadwiga Ostrzeńska za namową seniora rodu, bogatego radcy Joachima Ostrzeńskiego, poczuwającego się do opieki nad rodziną krewniaka, przeniosła się ona wraz z dziećmi do miasta gubernialnego Kalicica. Tam otworzyła stancję dla uczniów uczących się i wychowujących dzieci. W 1863 r wybuchło powstanie. Chłopcy ze stancji razem z Danielem Osrzeńskim uciekli do lasu. Gdy powstanie upadło, Daniel ranny w nogę wrócił do domu. Jadwiga chciała by jej dzieci były wykształcone. Daniel – przyrodnik, mieszka w Warszawie, Julian – inżynier – Petersburg. Barbara lubiła Józefa Toliboskiego – prawnika, niewysokiego, zgrabnego bruneta z czarną brodą i jasnymi oczami, których kolor był zimny, stalowy, a wyraz ognisty i pieszczotliwy. Daniel ożenił się z Michaliną Poleską, córką ziemiańskiego rodu spod Warszawy. Michalina Ostrzeńska była młodsza od Barbary o 17 lat. Była pysznie zbudowana, rumiana, strojna, przyciągała ludzkie oczy. Michalina (Michasia) nie ukończyła nawet gimnazjum. Basia i Michalina zostały przyjaciółkami, jednak Michalina była bardziej przywiązana do Basi. Basia lubiła Toliboskiego dopóki po 2 latach nie dowiedziała się, że on się żeni. Ożenił się z nieładną, bogatą panną Narecką, zamieszkali po ślubie kilka mil od Kalińca - w Borownie. Teresa wyszała za Juliana Kociełło – Litwina. Basia kiedyś chciała dalej studiować, jednak teraz chciała nauczyć się krawiectwa, i w tym celu pożyczyła pieniądze od szwagra i wyjechała do Warszawy, gdzie z znanym magazynie sióstr Kunke zaczęła pobierać odpowiednie nauki. Po wyczerpaniu się pożyczonego funduszu, Basia porzuciła krawiectwo. Dalej mieszkała w Warszawie. Zaczęła udzielać lekcji matematyki i robót ręcznych na pensji założonej przez szkolną koleżankę. Wyjeżdżała ona na wakacje już nie do rodziny, ale na Litwę, do niedawno poznanej rodziny szwagra, albo do dalszej krewnej Ostrzeńskich – p. Ładziny, zamieszkałej w Borku, na północnym Mazowszu. Do tego Borku Basia lubiła jeździć, gdyż czuła się tam pożądana; oglądano ją i podziwiano jako warszawiankę, osobę z wielkiego świata. Jan Łada pochodził z drobnej szlachty, ale pamięć o morgach co musiały należeć do jego dziadów, dawno zaginęła. Bywał pisarzem prowentowym i oficjalistą w wielkich majątkach. Odznaczał się skrzętnością i miał szczęście, więc się trochę dorobił, a trochę wziął w posagu za żonę. Gdy Barbara go poznała pełnił obowiązki sędziego gminnego, miał posadę sekretarza w jakimś przedsiębiorstwie Towarzystwa Rolniczego; posiadał dwór i ziemię. Był to urodziwy, silny chłop o krzaczastych, czarnych brwiach, szerokim czole, wąskiej okrągłej brodzie i pysznych wąsach i malinowych ustach. Ożenił się on z chorowitą, niepoważną i lękliwą panną, której potem całe życie nie cierpiał. Pani Zenobia Ładzina, była wielką damą, zarówno z urodzenia jak i wychowania; Jan Łada lubił spychać ją w kąt dotkliwymi żartami, wymawiał jej brak urody u chorobę. Bił swoje dzieci. Dla obcych był gościnny, serdeczny, wesoły i nie było w tym ani krzty fałszu. Każdego lubił więcej niż swoją rodzinę. Jan Łada obecność Barbary uważał za sposobność do urządzania wieczorków, przyjęć, które lubił. Gdy Basia miała 18 lat 1 raz zauważył ją Bogumił młodzieniec, mężczyzna, przyglądał się jej bacznie z ukrycia. Był to Bogumił Niechcic. Barbara Ostrzeńska miała 25 lat, gdy poznała Bogumiła. Spotkali się oni 1 raz na owym wieczorku u Ładów w czasie zimy. Na Wielkanoc Basia przyjechała do Kociełłów, nie była w Borku. Teresa miała już wtedy dwoje dzieci: Oktawię i Sabinę. Latem dopiero pojechała do Ładów. Bogumił odwiedzał ich często. Barbara była patriotką, przebywając w Borku, często chodziła poza miasto, na wzgórek zwany mogiłą powstańców (jak w „Nad Niemnem”), żeby składać tam wianki. Bogumił był rządcą w dworku Krępa, obok tych mogił. Bogumił nie lubił mówić o powstaniu; Barbarze wakacje zleciały w Borku. W ostatni dzień pobytu Barbary w Borku, Bogumił wyznał jej swoje uczucia. Miało to miejsce w ogrodzie. Barbara pisała dużo listów do Teresy (swojej siostry). Wspominała jej o Bogumile i swoich uczuciach do niego; tzn., że nie jest go pewna. Często w jej listach powtarzały się inicjały J. T. (Józefa Toliboskiego), w głębi duszy nadal go kochała, lecz na głos mówiła inaczej – zaprzeczała temu. Po Nowym Roku zaczęły wychodzić zapowiedzi w Warszawie w kościele Karmelitów na lesznie. W czasie świąt Basia poprosiła Bogumiła by zawiózł ja do swojej matki. Zawiózł ją nazajutrz w niezwykle pięknych sankach. Bogumił objasnił, że są to najlepsze dworskie sanki, które p. Krępscy polecili mu wziąć, gdy dowiedzieli się, że jedzie po narzeczoną. Stosunki z tą rodziną były dobre dopóki żyli starzy Krępscy, bo oni pamiętali ojca Bogumiła; syn taki sam jak ojciec. Z matką Bogumiła mieszkał obłąkany wuj Klemens. P. Florentyna zajmowała jeden z 3 przydzielonych jej rodzinie pokoi, w nędznej oficynie. Matka siedziała w trzcinowym fotelu, nogi miała okryte kraciastą chustką. Była otyła. Spojrzała na Basię wielkimi oczami bez wyrazu. Wuj Klemens przywidzenia ma głównie zimą, wydaje mu się, że powstanie nadal trwa. Ucieka do lasu na noc. Muszą go więc pilnować. Teresa nie mogła przyjechać na ślub siostry, bo córki jej zachorowały na odrę. Julian też nie przyjechał ani matka Barbary – Jadwiga – nie chciała ruszyć się z Kalińca. Wszystko to działo się w Warszawie na pensji. Nagle wieczorem zapukano do drzwi. Zjawili się Ładowie i Bogumił. Znaleźli się potem w teatrze tego wieczoru. Ona z Bogumiłem siedziała w środku. Biło w nich światło. Barbara miała uczucie, jakby w tej chwili widoczne były braki Bogumiła, jego niedostateczne wykształcenie, jego nędzne mieszkanie w oficynie, do której chodzi po kamieniach, gdzie panuje zaduch. Po powrocie z teatru Bogumił oznajmił jej: „Nie będziemy zaraz mieli tego domku w ogrodzie. Ów administrator dostał miejsce dopiero od kwietnia i na razie do tego czasu będziemy musieli zostać na starym mieszkaniu.” ŚLUB: w dzień ślubu wypadła zła pogoda: mróz, wicher i „zadymka”. Z rodziny Basi obecna była tylko p. Ładzina z mężem, z Bogusia strony tylko jego dalszy krewny – Hipolit Niechcic – posiadający niedaleko Borku własny folwark. Po obrzędzie w karocie Boguś oznajmił, że dowiedział się przed przyjściem na ślub od księdza, że jego matka zmarła nagle. Prosto ze ślubu jechali na pogrzeb. „Mieszkanie po dawnym administratorze Winczewskim nie zostało Niechcicom na 01.IV oddane.” Żona tego administratora była dla Niechciców przykra, bo uważała ich za przyczynę opuszczenia przez nich tak pięknego dworku. Dowiedziawszy się o tym Basia od swojej służącej – Bylisi – popadła w przygnębienie. Ludwice, która nauczyła Basię obchodzić się ze zwierzętami oraz Nebelskiego – ogrodnika, który okazał się stolarzem i zrobił im stół i stołki – była bardzo wdzięczna. Komornica – Ludwika – pomagała i uczyła Basię obchodzić się z gospodarstwem. Basi marzyło się zaproszenie rodziny na lato i koleżanki. Problem był, gdzie ich umieścić. Mieszkanie było ciasne i nędzne „Pozostawała kuchnia. Bogumił nie był pod tym względem człowiekiem wielkich wymagań. Nie był żarłokiem, nie lubił dań wymyślnych.” Byli ubodzy i musieli jeść skromnie. Boguś lubił żeby było podane czysto, smacznie, bez żałowania przypraw; lubił mieć poczucie, że w domu nie brak czegoś do przekąszenia w szafce albo w spiżarce. Basia nie dbała o jedzenie i nie miała w tej dziedzinie pojęcia. „Podwórze mieszkaniowe miało tę jeszcze właściwość, że przesiąkało podwórzowymi woniami. Póki trwała zima, nie dawało się to we znaki, ale wiosną i latem p. Barbara bardzo cierpiała z powodu bliskości chlewów, obory i stajni, zwłaszcza gdy jej się przypominało, że świeże wiejskie powietrze było jedyną z tych rzeczy, na które się jadąc tutaj cieszyła.” Basia nudziła się podczas nieobecności Bogumiła, rozmawiała wtedy z wujkiem Klemensem. Basia buntowała się przeciwko własnemu losowi: że wyszła za mąż za Bogumiła, że musi się zajmować obłąkanym wujkiem Klemensem. A kiedy przypomniała sobie, że wuj to stary powstaniec, wówczas opiekowała się nim gorliwie. Basia zaczęła robić się aż nadto gorliwa na punkcie wuja Klemensa. „Bogumił dziwił się, z początku tej wzmożonej wrażliwości uczuć w stosunku do wuja Klemensa, ale niebawem zauważył, że pani Barbara i o niego teraz czasem zaczyna się bać.” Przebywając ciągle Basia z Klemensem miała wrażenie, że jest w ciąży i bała się, że wuj może ją przestraszyć i coś może stać się dziecku. Bała się, że jej dzieci mogą być upośledzone umysłowo za sprawą dziedziczności. U Ostrzeńskich był wariat w rodzinie, niejaki Jacuś, był on na łaskawym chlebie rodziny Joachima. Czasem Basia przesiadywała z Klemensem u ogrodnika Nebelskiego. Rozmawiając z jego żoną o pochodzeniu ogrodnika. Na początku jesieni cały tryb życia u Niechciców uległ zmianie. Wuj Klemens mimo zdwojonej czujności zdołał Basi, w pewien dżdżysty wieczór wymknąć się z domu. Szukali go we 3: Basia, Boguś i Nebelski. Znaleźli go dopiero koło północy w lesie, w miejscu zwanym Gryczoł. Był boso, miał na sobie tylko kalesony i czamarę. Chorował 3 tygodnie na zapalenie płuc. Zmarł. Na pogrzeb przyjechali Ładowie z Borku, gdy było już po wszystkim, Niechcicowie poszli uporządkować pokój po wujku. „Po śmierci wuja Klemensa pani Barbarze przybyło dużo czasu, z którym w dalszym ciągu nie wiedziała co zrobić.” Latem wróciły złudzenia iż Basia jest w ciąży. W wolnych chwilach biegała do pani Zenobii Ładziny do Borku. W niedzielę po południu, o ile Bogumił miał czas wolny, Niechcicowie jeździli czasem do Ładów lub innych znajomych z Borku. Bywali też u Hipolita Niechcica, świadka na ich ślubie. Miał on żonę – Urszulę, oboje mieszkali w Turobinie, był to folwark zbudowany z dala od ludzi, na leśnych wycinkach. Mieli dwie córki: mlodszą – Helcię i starszą – Anię (7 lat). Pewnej niedzieli pan Hipolit pokazała Basi rycinę wyobrażającą nagrobek rycerza „Napis pod ryciną objaśniał, ze nagrobek jest znakomitym dziełem sztuki z wizerunkiem zmarłego w XVII wieku chorążego ziemi drohickiej, Andrzeja Niechcica.” Hipolit pochodził w prostej linii od owego Andrzeja. Basia marzyła o dzieciach, że będą pod każdym względem niezwykłe, uzdolnione. Rozmyślała: „Tak bywało, raz po raz, ale kiedy indziej brało się do tej lub owej roboty, śpiewała i cieszyła się, że żyje.” „O tak, mogła śmiało dziękować losom, że wyszedłszy za mąż bez miłości, jego właśnie dostała. Bogumił był jej pociechą i ucieczką przed koszmarami. Bogumił okazywał jej ten podziw i to uznanie, których potrzebowała. A kiedy czasem sama się przed nim kajała, że nie jest dość dobrą dla niego gospodynią – odpowiadał, że nie dba o to wcale. - Jak to – mówiła – nie dbasz, kiedy ja przecież widzę, w jakim jesteś dobrym humorze, jak Ci nastawiają przekąsek, napitków. Na pewno chciałbyś żebym ja była gospodarna. - Owszem – odpowiedział – lubię i to. Kto by tego nie lubił. Ale lubię tak samo żyć i bez tego. Mógłbym jeść co dzień to samo, spać na ziemi. Wódki mogę nie widzieć. Ja się do wszystkiego w życiu przyzwyczaiłem i nie przejmuje się tymi rzeczami. - A czym ty się przejmujesz? - pytała przypomniawszy sobie, ile dziedzin życia wartych zajmowania się nim nie istniej dla niego. - Tobą – odpowiedział niezmiennie, a z takim zawsze wyrazem głosu i twarzy, jakby to nie było słowo zwyczajne, lecz jakiś akt strzelisty o uwielbianych bogów.” I tak było naprawdę. „Nie miał czasu, by tyle z panią Barbarą przebywać, ile chciał, lecz w najkrótszą chwile umiał okazać żarliwość, której inny by nie zmieścił w obszernym dniu miłości. Gdy się spóźniał na obiad lub kolację, pani Barbara, która lubiła żeby wszystko było na porę, nie mogła się go doczekać i wychodziła czasem za próg, a bywało, że i dalej ku drodze, skąd miał przybyć.” „Nic tak dziwnego, że niewiele od niej wymagał pod względem kobiecych umiejętności. To, że istniała na świecie, było już dla niego tak dużo.” „-Bylem tylko wiedział, że jesteś – mówił często – i że ci się ze mną nie przykrzy.” Bogumił był dorodny, tkliwy i stanowczy. „Po Nowym Roku dworek dawnego administratora nagle pewnego dnia opustoszał i Niechcicowie mogli się do niego wprowadzić.” Były administrator Krępy wziął Jarosty w długoletnią dzierżawę. Bylisia przestała się uważać za służącą zmarłej pani. Zaczęła się z panią Barbarą lepiej rozumieć i być w obowiązku na tym miejscu, wydawało się czymś lepszym. Ludwiczka była wdową, miała już 70 lat, jedne jej dzieci pomarły, inne rozeszły się po świecie; dwoje pojechało do Brazylii. Kobiety rozmawiały o pańszczyźnie. Basia mówiła jej tak o swoi dziadkach: „U moich dziadków w Iwanowicach i w Barłogach ludzie nie robili pańszczyzny, tylko płacili z morga i nikt nie miał prawa ich bić.” Basi dziadek nazywał się Laurenty Jaroczewski. Nowe mieszkanie ( 4 pokoje) Basia przyozdobiła czym tylko mogła i umiała. Przed Wielkanocą Basia miała przeczucie, że jest w ciąży. Na Wielkanoc postanowili pojechać do Kalińca, gdzie mieszkali Kociełłowie z córkami 8 letnia Oktawią i 6 letnią Sabiną, które zaczynały się już uczyć. Sabina była prawdomówna, skryta, dzika; Oktawia – rezolutna, ciekawa, wesoła i zmyślna. Basia czuła się u Teresy jak w raju. Teresa umiała pocieszyć, pokrzepić na duchu. Mówiła do Basi: żeby być szczęśliwym człowiekiem w życiu to trzeba nie myśleć wciąż o sobie. Ona nie udzielała się charytatywnie. W tych sprawach prym wiodły dwie panie z Kalińca: Michalina Danielowa Ostrzeńska (szwagierka Basi) i jej siostra – rejentowa Stefania Holszańska = Funia Poleska. Stefania znała Basię od dawna, rejent Wacław Holszański był mężem Stefci. Te kobiety powołały obumarłe Towarzystwo Dobroczynności, założyły 3 żłobki, przytułek dla starców; miało powstać Towarzystwo Muzealne; zaczęła działać czytelnia publiczna. P. Holszańska była muzykalna, hodowała psy rzadkiej rasy. P. Michalina próbowała różnych interesów: stancja dla uczniów, kupowała i sprzedawała kamienice lub co się nadarzyło. Podnosiła ona w ten sposób stopę życiową domu, czego „Daniel Ostrzeński zupełnie obojętny na sprawy dochodów, nigdy by nie osiągnął. Daniel był już teraz także na służbie państwowej, gdyż prywatną szkołę, w której przedtem wykładał, zamknięto.” Wykładał on przyrodę po rosyjsku rejentowa Holszańska brała udział w ruchu literackim. „Życie ich było inne niż życie Teresy Kociełłowej, ale było też w swoim rodzaju barwne i zajmujące. Z Teresą pani Barbara czuła się mała jak pyłek, ale nie upokarzana, przeciwnie, podniesiona w swej miłości na niebotyczne wyżyny. Z nią przebywając wierzyła, że gdziekolwiek żyć będzie, może wypełnić, jak człowiekowi przystoi, swe przeznaczenie; ogarniał ją spokój i, niczym będąc wszystko zdawała się trzymać w swym ręku, niczego też się wtedy nie bała i nikomu nie zazdrościła. Znajdując się natomiast w obecności Michasi i Stefanii, czuła się podniecona i rozjątrzona. Tysiąc nadziei błyskało przed jej oczami, tysiąc barw pogrążało ją w otchłani smutku. Patrząc na nie, to potępiała je w duchu, że są takie gorliwe, rozrzucone, dziesięć srok, jak to mówią, ciągnące za ogon, to znów myślała, że mój Boże, on się tak rwała do szerokiego życia, tutaj wrzało go tyle dokoła, gdy ona musi więdnąć w kącie zabitym od świata deskami.” Bogumił podobał się nie tylko młodym, został i przez matkę dobrze przyjęty – Adamową Ostrzeńską. Babcia Adamowa żyła tylko dla swoich dzieci. Jednak one rosły i kiedyś opuściły wszystkie jej dom. Poczuła się wtedy samotna i niepotrzebna i była z tego powodu wciąż smutna. Mieszkała na przemian to u Kociełłół, to u Danielostwa Ostrzeńskich. Ale i tak było jej źle. „Na koniec los jej dopomógł, wygrała ćwierć losu na państwowej loterii klasowej i postanowiła rozpocząć życie na własną rękę. Wynajęła tedy pokoik z kuchnią na Dziadowym Przedmieściu, niedaleko mieszkania córki.” (Teresy) Danielowie mają dwóch synów Anzelma i Janusza (8 i 6 lat.) Będąc w Kalińcu Basia dowiedziała się za kogo uważano ich wśród własnej rodziny i przyjaciół – za ekonomów, mieszkających na wsi. Ta wieś drażniła Basię. Raz powiedziała o tym do Bogumiła: „Ale ja wiem jedno, że ja sama nie widzę przed sobą żadnej przyszłości, żadnego życia, o ile będziemy dalej gnić w tej Kępie.” Na jesieni Basia urodziła syna – Piotrusia. Poród odbierała Bylisia z Ludwiczką. Jak tylko Basia wróciła do zdrowia poszła podziękować p. Krępskim za dobroć i opiekę. Stosunki między dworem a p. Basią były z początku jej życia w Kępie oziębłe. Dwór też trzymał się od nich z daleka. Może dlatego, że mieszkali w oficynie. Kiedy przeprowadzili się do dworku, jesienią urodził im się Piotruś. Stosunki nie tylko się dostatecznie poprawiły, ale zacieśniły się prawie w przyjaźń, „Stary pan Wojciech Krępski był człowiekiem, który swój majątek uważał za depozyt złożony kiedyś przez Boga w ręce jego rodziny. Był rzetelnym panem, a poza godzinami pracy i poza koniecznymi wydatkami na rodzinę i dom czas jego i mienie należały do chłopów. Bił ich, pouczał, a nawet zapobiegał chorobom sprowadzając każdej wiosny cyrulika. Który całej wsi puszczał krew.” Był religijny, żył skromnie, ubogo, szczodry dla potrzebujących, bezinteresowny. Żona i 5 córek były osobami światowymi, lubiącymi wesołość. „Pani Barbara znalazła w ich towarzystwie odblask dawnego życia w Kalińcu i nic lepszego nie mogła sobie życzyć.” Krępscy mieli także syna – Tadeusza. Basia poznała go dopiero w drugim roku pobytu w Krępach. Dzieci Kociełłów i Ostrzeńskich były już duże. Stanowiły jakby duże pary: Anzelm Ostrzeński i Oktawia = byli weseli, zuchwali, sprytni; Janusz Ostrzeński i Sabina odznaczali się bardziej skrytym, sentymentalnym i nieśmiałym usposobieniem. Stosunki Basi z Bogumiłem pogorszyły się; on ją raził i denerwował; myślała, że mogłaby być z kimś innym i kochać kogoś innego. I zdarzył się taki ktoś – nauczyciel z Borku, kawaler z czarnymi oczami i zawadiackim kościuszkowskim profilem. Widywał on Basie u Ładów, bywał w Krępie. Uważano go za jej adoratora. On kiedyś wyznał jej swoje uczucia, ale Basia dała mu kosza. Piotruś ma 4 lata. Nadchodzi zima. Niechcicowie wyjeżdżają któryś już raz do lasu z synem. Piotruś przewraca się na śniegu (tarza). Następnego dnia zachorował. Po południu przyjeżdża doktor z Muławy, potem felczer z Borku. Nad ranem chłopiec umarł. (lubił, gdy ojciec grał mu na skrzypcach!!) Basia zachorowała, Bogumił chciał się strzelbą zastrzelić w ogrodzie. Jednak mdleje przy tej próbie. Wszystko widziały Bylisia i Ludwiczka. Na pogrzebie Piotrusia byli Ładowie i ludzie z Krępy. Po pogrzebie przyjechała Teresa i z szorstką tkliwością wzięła siostrę w objęcia i trzymała ją przytuloną do siebie, aż płacz Basi ustał. Wkrótce Teresa wyjechała, Basia powróciła do dawnego trybu życia. Basia prosi Bogumiła by zabrał ją na grób Piotrusia. Poszli na cmentarz w Borku. Bogumił pokazał jej grób, bo ona nie była na ceremonii pogrzebowej z powodu swojej choroby. Od tamtej pory całymi dniami przesiadywała Basia nad grobem syna, mimo zimna i śniegu. Bolało to Bogumiła, starał się jej pomóc: odtrącała go, chmurzyła się coraz bardziej. Od częstego chodzenia na grób, Basia ponownie zachorowała. Bolało ją, kiedy ktoś wspominał jej syna, wszystko jej też go przypominało. Bogumił chciał się wyprowadzić z Krępy. Postanowił napisać list do Teresy. Nadeszło lato. Nie dostał jeszcze odpowiedzi. Z latem nastał lepszy okres życia w Krępie. Nie chciał się już wyprowadzać w okolice Kalińca, gdzie Teresa miała znaleźć im mieszkanie i pracę dla niego. Nadeszła wreszcie odpowiedź. Teresa pisała, że mogliby się przenieść do majątku Serbinów. Objąć go miał na razie na 5 lat. Majątkiem zarządzał Włodzimierz Daleniecki, a Serbinów jej własnością p. Letycji Mioduskiej, zamieszkałej w Paryżu. Dworek był w opłakanym stanie. Wszyscy, co go posiadali „przez chwilę” - ograbili z czego się dało. Dzieła zniszczenia dokończył obecny administrator Lalicki. Zbliżała się jesień, czas pożegnań i pakowania. Odwiedzili oni jednego dnia znajomych. Niedziela upłynęła im na obiedzie u Hipolita Niechcica z Turobina, a wieczór u Ładów. Laliccy mieszkali z Niechcicami w jednym domu, bardzo często się kłócą. Laliccy wyprowadzili się dopiero zimą, w lutym, żal zrobiło się Basi tych ludzi, że rozstali się w gniewie. Basia żałowała, że powiedziała im tyle przykrych słów. Jednak Boguś wybawił ją z poczucia winy. Nadszedł kwiecień. Basia z pracami w gospodarstwie pomału dawała sobie radę. Spodziewała się dziecka. W rok po zamieszkaniu w Serbinowie urodziła córkę – Agnieszkę Teresę Niechcic. Nie odwiedzili oni nikogo, ani nikt ich. Basia bała się, że mogłaby źle wypaść będąc z tymi ludźmi. Nie chciała odwiedzin. Wyjątek zrobiła tylko dla 2 ludzi, których lubiła gościć w swoim domu. Dla Walentego Przybylaka – właściciela folwarku Środa, leżącego o parę wiorst od Serbinowa. Lubili go Niechcice. Drugim gościem, który do nich przyjeżdżał był Leon Woynarowski - z majątku Pamiętów. Dał się on poznać w drugim roku pobytu Niechciców w Serbinowie. Po 3 latach od zamieszkania tam Basię odwiedzała Teresa. Bogumił był dla niej bardzo życzliwy, a ona dla niego. Gdy odjeżdżała do domu, jej karetę Boguś kazał narwać i ozdobić jaśminem. Teresa szczodrze mu podziękowała. Basia uznała to za romans, który trwał za jej plecami. Teresy niedopowiedziane słowa, że wszystko zaczęło się w Krępie, Basia połączyła z karocą z kwiatami, z tym, że rozjaśnił on Teresie życie, że pogodniał on na jej widok. Rozmyślała on o ich rzekomym romansie, co wróciło jej wspomnienia o Józefie Toliboskim. Borowno jest od Kalińca oddalone o 10 mil. Wyobrażała sobie, jak Toliboski słyszy, że ona tu mieszka, niedaleko niego. Po wyjeździe od Basi, Teresa zachorowała. Basia pojechała do niej. Zabrała córki Kociełłów do Serbinowa. Basia miała dostarczać siostrze maślankę. Godzinę po wyjeździe Basi, Teresa zmarła. Lucjan z polecienia Teresy oddał listy żony Basi. Były to listy napisane do Tadeusza Krępskiego. Tego samego roku, w którym zmarła Teresa, Bogumił wysłał zawiadomienie do Dalenieckiego, że potrzebuje pomocnika. Zostaje mu przysłany – polecony krewny dziedzica, młody Roman Katelba. Tego samego dnia, kiedy pojawił się w Serbinowie Katelba, Rozalka – niania Agnieszki – uciekła z domu. Nową niańką została Józia z Kalińca. Basia myślała, że Rozalka odeszła od nich z powodu miłości do chłopaków, którzy lubili także i ją. Tak naprawdę, odeszła, bo zaszła w ciążę i wstydziła się tego, więc poszła do innych ludzi. Tam ciężko pracowała i straciła dziecko. Basia dowiedziała się o tym, gdy spotkała ją zimą w kościele. Katelba, nowy pisarz w Serbinowie był: młody, nastroszony jak pisklę, skromny, grzeczny, ułożony, cichy; średniego wzrostu, dobrej budowy, twarz otwarta, usta duże i szare, oczy niebieskie, wąsy; obowiązkowy i systematyczny w pracy. Wczesną wiosną urodziła się Niechcicom córeczka – Emilka Florentyna, gdy dziewczynka miała 1 rok i 3 miesiące, urodził im się syn – Tomasz Michał. Nadeszło lato, dzieci rosły. Basia dostała list od Danielowej o złym zdrowiu matki. Michalina prosiła o przyjazd do nich i zabranie matki na pare tygodni do Serbinowa. Danielowi i Michalinie urodził się syn – Bogdan – zwany Bodzio. Niańką Emilki była Józia a Tomaszka – Józefa. Babcia Adamowa zamieszkała w Serbinowie. Józefa została wygoniona z domu za chamstwo wobec starszej pani Adamowej. Po 3 latach od przyjazdu Adamowa umiera. Na pogrzeb przyjechał radca Joachim Ostrzeński z Piekar Wielkich.