środa, 25 grudnia 2013

"Konopielka" Edward Redliński

Edward Redliński – Konopielka

* retrospekcja występuje w środku książki

** Kaziuk Bartoszewicz – przezwisko Kirelejson

*** gwara wiejska, chłopska, zabobony, przesądy

**** Lęk przed nowoczesnością (prąd, szkoła); zasady jakimi się kierowali chłopi, ich porządek życia. Bogobojność.

Gospodarze wygrzewają się pod pierzynami, a chłop już wstać musi. Jest jesień. Wszyscy w chacie śpią. Ktoś już wstać musi do zwierząt, ktoś za ścianą się rusza, to brat Michał. Bohater (Kaziuk) wstaje, pije zimną wodę, przypala papierosa od węgla, a wcześniej go skręca. Potem budzi żonę – Handzię. Krowa im się ocieliła; cielaka Handzia zaniosła do domu, tatko je pod pierzynę wziął, bo jakieś słabe. Leci Kaziuk do Szymona Kuśtyki – on się zna na zwierzętach; ogląda cielaka. Jak Handzia zebierała krowie cielaka, to ona „beczała” za nim. We wsi się już zdarzyło, że klacz, u chłopa Wrony, zrodziła czarnego barana. Cielak u nich urodził się czarny, wcześniej niż powinien, a dodatkowo kobyła go lizała. Szymon każe odczyniać. Kobyłę Siwkę i krowę Rabę też będą odczyniać, razem z cielakiem. Mleko od Raby też odczyniają. Zwierzęta stawiają opór, zapierają się. Ziutek (Józek) najstarszy syn; w kołysce leży dziewczynka. Kura zniosła jajko, druga też powinna już znieść, ale gdzieś przepadła. Szukają jej wszędzie. Szukają w drugiej połowie domu, na części brata Michała. Wadzą się z Michaliną. Kura znalazła się u nich w gałęziach, jajko zniosła, przewracają gałęzie, Handzia jajko zgniotła. Zbił ją Kaziuk za to. Wszedł jakiś chłop na ich podwórko, suka nawet nie zaszczekała, Kaziuk zbił ją za to. Krowa ryczeć zaczęła na całe gumno, krowę chłop bije. W ten sposób złość z niego opada. Idzie do chaty, jedzą kapustę ze skwarką i kartoflami w mundurkach. Skwarka jest jedna i przeznaczona dla Kaziuka, ale każdy ją do siebie zagarnia; Ziutek ją upolował, do buzi niesie, gdy wtem dostaje od ojca w gębę. Skwarka do kapusty trafia. Tatko przypomina, że należało by tego dziada, co na niego pies nie szczekał, do domu zaprosić, nakarmić. To jakiś nowy dziad. Ziutek poleciał go przywołać. Ludzie ze wsi idą do Kaziuka zobaczyć to cielę i krowę i kobyłę. Ale Kaziuk im dogaduje, zostało na tym, że tylko cielę zobaczą. Nogi według przybyłych cielak ma tak cienkie jak kobyła, i rży nie muczy. Dochodzą jak to się mogło stać? Taki poród wróży coś niedobrego dla wszystkich, doszli do wniosku, że się krowa w konia zapatrzyła, bo razem się pasą. Wołają ich sąsiadką – Grzegorychę, wdowę. Mówią, że wczoraj w nocy duch Grzegora u niej był w stodole i żyto mełł. Nie chce się ona przyznać czy coś na ten temat wie. Ale w końcu, tak, przyznaje, to drugi jej mąż umarł, dzieci nie mają, to przychodzi i jej pomagać Dunaj – sołtys – wypytuje i rozsądza o wszystkim. Szymon Kuśtyk, radzi jak się ducha pozbyć, choć on dobro czyni, ale potem może mu się odmienić i zabić może. Mówią potem o dziadzie, co po wsi jesienią chodził. Przyszedł do Koziukowej chaty, teraz błoto jest, nikt ze znajomych dziadów o tej porze po domach nie chodzi, w taką pogodę. Oni na bagnach mieszkają, trudną przebrnąć, żeby się do nich dostać. Mówią dziadowi o cielaku, za którym kobyła rży i woła. Dziad mówi, że to nic dobrego, że u nich diabeł rządzi, że chce on świat zmienić, wszystko poodwracać. Ludzie mówią, że bagno ich ma być osuszone. Przyszła żona Dunaja z wiadomością, że urzędnicy przyjechali. Zwołali zebranie. Za stołem siedzi 3 urzędników i panienka. Między nimi siedzi wójt z Suraża. Ci urzędnicy to: towarzysz z powiatu, pani nauczycielka, inżynier. Wioska, w której dzieje się akcja nazywa się TAPLARY. Towarzysz mówi, że jest wioska zacofana – głód, smród i zabobony. Polska się zmienia. Ale oni nie chcą, oni są tutejsi z bagna! Urzędnicy chcą we wsi wybudować szkołę i założyć elektryczność. Po niedzieli w tej izbie, w której dziś się zebrali zacznie się przymusowa nauka czytania i pisania dla dzieci od 7 – 14 lat ! - to mówiła nauczycielka, inżynier mówił o elektryczność, korzystanie z niej będzie kosztowało 2 – 3 krowy. Wszystkie koszty założenia prądy przeliczane są na wartość mąki, pietruszki, na ich gospodarski dobytek. Nie chcę wieśniacy tych dobroci kosztem życia w głodzie. Przekonują ich, że zakup maszyn rolniczych z wydajni ich pracę w polu, będą mogli słuchać radia. Niespodziewanie pierdzieć zaczęli jeden przez drugiego. Potem bez słowa zaczęli z chałupy wychodzić jeden za drugim. Kaziuk do domu wraca. U Grzegorychy młócka w stodole. Pewnie duch Grzegora robotę wykonuje. Nie ma odwagi Kaziuk sprawdzić, boi się ducha.
RETROSPEKCJA: Kaziuk ożenił się 8 – 10 lat temu, wkrótce po tym, jak mama z rusztów upadła i krzyż jej pękł. Leżała odtąd na łóżku aż do śmierci. W domu było 3 mężczyzn: Tatko, Kaziuk i Michał. 2 lata żyli bez kobiety w domu. Ojciec kazał Kaziukowi się ożenić, starszy jest od brata Michała. Domin ma mu żonę znaleźć. Kazał mu wziąć butelkę. Zimą szukał mu tej żony. Stryjek go przez wieś prowadzi, poszli do Pietruszanki. Opiera się. Domin go ciągnie. W chacie już przgotowani byli na jego przyjście. I butelkę wyjął. KONIEC RETROSPEKCJI.
Z urzędników została tylko nauczycielka. Reszta łodzią odpłynęła. Dziad w domu Kaziuka siedzi. Najmniejsze dziecko im się mocno rozbeczało, nie daje się uspokoić. Dopiero sposób z chomątem pomógł. Dziad chce iść dalej. Zaprzągł Siwkę do Michałowego woza Kaziuk, bo im się spalił, i pojechali z Ziutkiem do lasu po drewno. Syn nie chce jechać; stoi pod domem klon – jego by Ziutek najchętniej ściął. Ale ojciec srogo zabrania! Jak się Kaziuk urodził – jego matka urwała gałązkę ze swojego klonu i koło domu zasadziła. I ono urosło. Mówi, że to jego brat. Jakby kto go ściął to i on – Kaziuk umrze!! Ziutek ma swego „brata” przy stodole. I tak jest prawie przy każdym domu. Każde zwierze i roślina to są ludzie poprzemieniani przez Boga, za swoje grzechy. Nałożyli drewek na wóz i do domu jadą. Handzia z chaty z płaczem wylatuje, beczy. Jadzia umarła (najmłodsze dziecko, to z kołyski). Chce Handzia za to cielaka zabić, że to przez niego umarła. Kaziuk posądza żonę o niedbalstwo. Potem ją pociesza, uspokaja. Ziutka wysłał po Dziada, ale on nic nie pomaga. Poszedł Kaziuk z Ziutkiem po deski, Ziutek mówi, że może oni w tym lesie, Jadzi drzewko ścięli, że to oni ją zabili. Nauczycielka szuka kwatery dla siebie. Dunaj chce, by mieszkała u Kaziuka, u niego pokój wolny – bo szyba wybita. Do lata ona ma tam mieszkać. Za kwaterę Kaziuk dostanie 100 zl za miesiąc. Wchodzą do chaty. Lekcje mają się odbywać w 2 turach, do obiadu uczą się małé dzieci, po obiedzie duże. Mają się uczyć polskich liter. Kaziuk nauczycielkę porównuje do konopielki !!! Ziutek też ma do szkoły chodzić. Z Dunajem ma nauczycielka po chałupach chodzić i zapisywać dzieci do „szkoły”.
Ziutek – Józef Bartoszewicz, ale Hania, jego matka wymawia „Bartosiewicz”. 100 zl ma kosztować wyprawka Józia do szkoły. Za 3 dni będzie w niej 1 raz. Ojciec Kaziuka ma na imię Stanisław. Kaziuka dzieci to: Józef, Stasia i Władzio, a Jadzia umarła. Porządanie u Kaziuka wzbudza nauczycielka, której ojciec jest kierowcą autobusu, a matka pracuje w fabryce, w tkalni. W niedzielę nauczycielka wstała późno, zmówiła z rodziną różaniec. Ziutek ojca w stodole uczył pisać. 3 dni przed Wigilią, nauczycielka wyjechała. Na Nowy Rok robili we wsi psikusy sobie sąsiedzi nawzajem. Nauczycielka podawała Handzi 6 talerzy, 6 łyżek, 6 noży i widelców. Ugotowała raz dla nich obiad w niedzielę. Handzie jej tylko składniki przynosiła. Pierwszy próbuje Kaziuk, ale się nie zgadza z nowym. Krzyczy, rozrzuca łyżki. Nie che po pańsku jeść!! Nauczycielka opuszcza dom – idzie do szkoły. Handzia przynosi ich drewniane łyżki do jedzenia. Nie chce dań z miasta. Mają jadać to, co do tej pory. Handzi posłuszna woli męża!! Kaziuk zabrania Ziutkowi do szkoły chodzić. Handzia cicho się przeciwstawia. Kaziuk nie chce nowoczesności, pańskości. Zwołano zebranie. Nauczycielka przeczytała z gazety, że meliorację zrobią, puszczą szosę i poprowadzą prąd. Przez to zebranie straciła połowę uczniów w szkole. Filip swoim pierdzeniem w obecności nauczycielki doprowadził do jej wyjazdu.
Zbliża się Wielkanoc. Odprawiają Gorzkie żale u Dominów. „Nowy” Grzegor do wsi przybył, by żenić się z Grzegorychą. Gdy były gorzkie żale, dostrzeżono podobieństwo jego do obrazu na ścianie św. Piotra. Mają go teraz we wsi za świętego. Jacyś ludzie przybyli do wioski, pan i pani, udali się do Grzegorczychy, 3 dni nie wychodzili z jej domu. W Wielki Piątek zbierali we wsi dary dla księdza; za świętych mają tych gości Grzegorczychy. Poszli się coś ich zapytać; Kobiecie chcą dać księżowskie jedzenie, dary, a „świętych” prosić o ratunek przed zniszczeniem i końcem świata – które oznacza u nich spuszczenie wody z bagna (osuszenie bagna). Para ta wygania ich z chaty Grzegorczychy za te brednie!! Mówią, że rano Brodaty i Kobieta (tak ich nazwali) uciekli, zginęli. Został tylko „Piotr”. W niedzielę wróciła nauczycielka. Handzia jej wszystko opowiedziała. Ona nie wierzy, chce to sprawdzić. Grzerorczycha mówi, że oni się w figurki poprzemieniali. Kupiła jedną nauczycielka. Szkoła znowu ruszyła. Ziutek bez pytania do niej poszedł. Reszta dzieci też do nauki wróciła. Za złe mieli Filipowi, że tak brzydko wobec nauczycielki postąpił, wstyd im było za pomyłkę ze świętymi. Kaziuk sceptycznie podchodził do tego, co mówiła nauczycielka. Kaziuk wybrał się pod jałowiec kopać, chce się przekonać, czy tam w ziemi mieszka złoty koń. Kopie, przychodzą ludzie ze wsi, pomagają. BAGNO OBSUSZAJĄ!! Motorem przyjechali grunty mierzyć we 2; Panna Jola – nauczycielka !! Jednemu się spodobała i on jej. Przyszedł raz do niej do Kaziukowego domu, on ich podglądał jak młodzi leżeli razem nago. Szybę zbił. Potem zamknął się w stodole. Handzia go woła. Jola opowiada o podglądaczu. Kaziuk udaje, że to nie on, dopytuje o szczegóły. Chce całe drzewo ściąć. Choć to jego „brat”, Handzia boi się, że nieszczęście będzie. Jak drzewo się przewracało dostał Kaziuk gałęzią. Długo potem w łóżku leżał. Poprawiało się jego zdrowie.
Są wakacje. Jola opuszcza bagno. Żegna się z domownikami, cała wieś też przyszła na pożegnanie. Kaziuk ją na pociąg odwozi, choć jest schorowany. Jola nie jest katoliczką. Skoro w ich wiarę nie wierzy, to seks z nią nie będzie grzechem. Mają już we wsi prąd. Jola mówiła mu, że się boi nowego. Teraz są żniwa. Kosą Kaziuk żyto kosi, choć ludzie z sierpa korzystają ludzie. Kaziuk ciągle jeszcze jest chory, ludzie mówią, że on oszlał. On jako pierwszy kosą we wsi zboże kosi !! Nie chcą tego ludzie. Oni jeszcze sierpem koszą, jak dawniej !!! Nikt go nie powstrzymywał. Kosił nadal.
KONIEC


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz