Edward
Redliński – Konopielka
*
retrospekcja występuje w środku książki
**
Kaziuk Bartoszewicz – przezwisko Kirelejson
***
gwara wiejska, chłopska, zabobony, przesądy
****
Lęk przed nowoczesnością (prąd, szkoła); zasady jakimi się
kierowali chłopi, ich porządek życia. Bogobojność.
Gospodarze
wygrzewają się pod pierzynami, a chłop już wstać musi. Jest
jesień. Wszyscy w chacie śpią. Ktoś już wstać musi do zwierząt,
ktoś za ścianą się rusza, to brat Michał.
Bohater (Kaziuk) wstaje, pije zimną wodę, przypala papierosa od
węgla, a wcześniej go skręca. Potem budzi żonę – Handzię.
Krowa im się ocieliła; cielaka Handzia
zaniosła do domu, tatko je pod pierzynę wziął, bo jakieś słabe.
Leci Kaziuk do Szymona Kuśtyki – on się
zna na zwierzętach; ogląda cielaka. Jak
Handzia zebierała krowie cielaka, to ona „beczała” za nim. We
wsi się już zdarzyło, że klacz, u chłopa
Wrony, zrodziła czarnego barana. Cielak u
nich urodził się czarny, wcześniej niż powinien, a dodatkowo
kobyła go lizała. Szymon każe odczyniać. Kobyłę
Siwkę i krowę Rabę też będą odczyniać,
razem z cielakiem. Mleko od Raby też odczyniają. Zwierzęta
stawiają opór, zapierają się. Ziutek
(Józek) najstarszy syn; w kołysce leży
dziewczynka. Kura zniosła jajko, druga też powinna już znieść,
ale gdzieś przepadła. Szukają jej wszędzie. Szukają w drugiej
połowie domu, na części brata Michała. Wadzą się z Michaliną.
Kura znalazła się u nich w gałęziach, jajko zniosła, przewracają
gałęzie, Handzia jajko zgniotła. Zbił ją Kaziuk za to. Wszedł
jakiś chłop na ich podwórko, suka nawet nie zaszczekała, Kaziuk
zbił ją za to. Krowa ryczeć zaczęła na całe gumno, krowę chłop
bije. W ten sposób złość z niego opada. Idzie do chaty, jedzą
kapustę ze skwarką i kartoflami w mundurkach. Skwarka jest jedna i
przeznaczona dla Kaziuka, ale każdy ją do siebie zagarnia; Ziutek
ją upolował, do buzi niesie, gdy wtem dostaje od ojca w gębę.
Skwarka do kapusty trafia. Tatko przypomina, że należało by tego
dziada, co na niego pies nie szczekał, do domu zaprosić, nakarmić.
To jakiś nowy dziad. Ziutek poleciał go przywołać. Ludzie ze wsi
idą do Kaziuka zobaczyć to cielę i krowę i kobyłę. Ale Kaziuk
im dogaduje, zostało na tym, że tylko cielę zobaczą. Nogi według
przybyłych cielak ma tak cienkie jak kobyła, i rży nie muczy.
Dochodzą jak to się mogło stać? Taki poród wróży coś
niedobrego dla wszystkich, doszli do wniosku, że się krowa w konia
zapatrzyła, bo razem się pasą. Wołają ich sąsiadką –
Grzegorychę, wdowę. Mówią, że wczoraj w nocy duch Grzegora u
niej był w stodole i żyto mełł. Nie chce się ona przyznać czy
coś na ten temat wie. Ale w końcu, tak, przyznaje, to drugi jej mąż
umarł, dzieci nie mają, to przychodzi i jej pomagać Dunaj –
sołtys – wypytuje i rozsądza o wszystkim. Szymon
Kuśtyk, radzi jak się ducha pozbyć, choć
on dobro czyni, ale potem może mu się odmienić i zabić może.
Mówią potem o dziadzie, co po wsi jesienią chodził. Przyszedł do
Koziukowej chaty, teraz błoto jest, nikt ze znajomych dziadów o tej
porze po domach nie chodzi, w taką pogodę. Oni na bagnach
mieszkają, trudną przebrnąć, żeby się do nich dostać. Mówią
dziadowi o cielaku, za którym kobyła rży i woła. Dziad
mówi, że to nic dobrego, że u nich diabeł rządzi, że chce on
świat zmienić, wszystko poodwracać. Ludzie mówią, że bagno ich
ma być osuszone. Przyszła żona Dunaja z wiadomością, że
urzędnicy przyjechali. Zwołali zebranie. Za
stołem siedzi 3 urzędników i panienka. Między nimi siedzi wójt z
Suraża. Ci urzędnicy to: towarzysz z powiatu, pani nauczycielka,
inżynier. Wioska, w której dzieje się
akcja nazywa się TAPLARY.
Towarzysz mówi, że jest wioska zacofana – głód, smród i
zabobony. Polska się zmienia. Ale oni nie chcą, oni są tutejsi z
bagna! Urzędnicy chcą we wsi wybudować szkołę i założyć
elektryczność. Po niedzieli w tej izbie, w której dziś się
zebrali zacznie się przymusowa nauka czytania
i pisania dla dzieci od 7 – 14 lat ! - to mówiła nauczycielka,
inżynier mówił o elektryczność, korzystanie z niej będzie
kosztowało 2 – 3 krowy. Wszystkie
koszty założenia prądy przeliczane są na wartość mąki,
pietruszki, na ich gospodarski dobytek. Nie chcę wieśniacy tych
dobroci kosztem życia w głodzie. Przekonują ich, że zakup maszyn
rolniczych z wydajni ich pracę w polu, będą mogli słuchać radia.
Niespodziewanie pierdzieć zaczęli jeden przez drugiego. Potem bez
słowa zaczęli z chałupy wychodzić jeden za drugim. Kaziuk do domu
wraca. U Grzegorychy młócka w stodole. Pewnie duch Grzegora robotę
wykonuje. Nie ma odwagi Kaziuk sprawdzić, boi się ducha.
RETROSPEKCJA:
Kaziuk ożenił się 8 – 10 lat temu, wkrótce po tym, jak mama z
rusztów upadła i krzyż jej pękł. Leżała odtąd na łóżku aż
do śmierci. W domu było 3 mężczyzn: Tatko, Kaziuk i Michał. 2
lata żyli bez kobiety w domu. Ojciec kazał Kaziukowi się ożenić,
starszy jest od brata Michała. Domin
ma mu żonę
znaleźć. Kazał mu wziąć butelkę. Zimą szukał mu tej żony.
Stryjek go przez wieś prowadzi, poszli do Pietruszanki. Opiera się.
Domin go ciągnie. W chacie już przgotowani byli na jego przyjście.
I butelkę wyjął. KONIEC RETROSPEKCJI.
Z
urzędników została tylko nauczycielka. Reszta łodzią odpłynęła.
Dziad w domu Kaziuka siedzi. Najmniejsze dziecko im się mocno
rozbeczało, nie daje się uspokoić. Dopiero sposób z chomątem
pomógł. Dziad chce iść dalej. Zaprzągł Siwkę do Michałowego
woza Kaziuk, bo im się spalił, i pojechali z Ziutkiem do lasu po
drewno. Syn nie chce jechać; stoi pod
domem klon – jego by Ziutek najchętniej ściął. Ale ojciec srogo
zabrania! Jak się Kaziuk urodził – jego matka urwała gałązkę
ze swojego klonu i koło domu zasadziła. I ono urosło. Mówi, że
to jego brat. Jakby kto go ściął to i on – Kaziuk umrze!! Ziutek
ma swego „brata” przy stodole. I tak jest prawie przy każdym
domu. Każde zwierze i roślina to są ludzie poprzemieniani przez
Boga, za swoje grzechy.
Nałożyli drewek na wóz i do domu jadą. Handzia
z chaty z płaczem wylatuje, beczy. Jadzia umarła (najmłodsze
dziecko, to z kołyski). Chce Handzia za to cielaka zabić, że to
przez niego umarła. Kaziuk posądza żonę o niedbalstwo.
Potem ją pociesza, uspokaja. Ziutka wysłał po Dziada, ale on nic
nie pomaga. Poszedł Kaziuk z Ziutkiem po deski, Ziutek mówi, że
może oni w tym lesie, Jadzi drzewko ścięli, że to oni ją zabili.
Nauczycielka szuka kwatery dla siebie. Dunaj
chce, by mieszkała u Kaziuka, u niego pokój wolny – bo szyba
wybita. Do lata ona ma tam mieszkać. Za kwaterę Kaziuk dostanie 100
zl za miesiąc. Wchodzą do chaty. Lekcje mają się odbywać w 2
turach, do obiadu uczą się małé dzieci, po obiedzie duże.
Mają się uczyć polskich liter. Kaziuk
nauczycielkę porównuje do konopielki !!! Ziutek
też ma do szkoły chodzić. Z Dunajem ma nauczycielka po chałupach
chodzić i zapisywać dzieci do „szkoły”.
Ziutek
– Józef Bartoszewicz, ale Hania, jego matka wymawia
„Bartosiewicz”. 100 zl ma kosztować wyprawka Józia do szkoły.
Za 3 dni będzie w niej 1 raz. Ojciec Kaziuka ma na imię Stanisław.
Kaziuka dzieci to: Józef, Stasia i Władzio, a Jadzia umarła.
Porządanie u Kaziuka wzbudza nauczycielka, której ojciec jest
kierowcą autobusu, a matka pracuje w fabryce, w tkalni. W niedzielę
nauczycielka wstała późno, zmówiła z rodziną różaniec. Ziutek
ojca w stodole uczył pisać. 3 dni przed Wigilią, nauczycielka
wyjechała. Na Nowy Rok robili we wsi psikusy sobie sąsiedzi
nawzajem. Nauczycielka podawała Handzi 6 talerzy, 6 łyżek, 6 noży
i widelców. Ugotowała raz dla nich obiad w niedzielę. Handzie jej
tylko składniki przynosiła. Pierwszy próbuje Kaziuk, ale się nie
zgadza z nowym. Krzyczy, rozrzuca łyżki. Nie che po pańsku jeść!!
Nauczycielka opuszcza dom – idzie do szkoły. Handzia przynosi ich
drewniane łyżki do jedzenia. Nie chce dań z miasta. Mają jadać
to, co do tej pory. Handzi posłuszna woli męża!! Kaziuk zabrania
Ziutkowi do szkoły chodzić. Handzia cicho się przeciwstawia.
Kaziuk nie chce nowoczesności, pańskości. Zwołano
zebranie. Nauczycielka przeczytała z gazety, że meliorację zrobią,
puszczą szosę i poprowadzą prąd. Przez to zebranie straciła
połowę uczniów w szkole. Filip swoim pierdzeniem w obecności
nauczycielki doprowadził do jej wyjazdu.
Zbliża
się Wielkanoc. Odprawiają Gorzkie żale u Dominów. „Nowy”
Grzegor do wsi przybył, by żenić się z Grzegorychą. Gdy
były gorzkie żale, dostrzeżono podobieństwo jego do obrazu na
ścianie św. Piotra.
Mają go teraz we wsi za świętego. Jacyś ludzie przybyli do
wioski, pan i pani, udali się do Grzegorczychy, 3 dni nie wychodzili
z jej domu. W Wielki Piątek zbierali we wsi dary dla księdza; za
świętych mają tych gości Grzegorczychy. Poszli się coś ich
zapytać; Kobiecie chcą dać księżowskie jedzenie, dary, a
„świętych” prosić o ratunek przed zniszczeniem i końcem
świata – które oznacza u nich spuszczenie wody z bagna (osuszenie
bagna). Para ta wygania ich z chaty Grzegorczychy za te brednie!!
Mówią, że rano Brodaty i Kobieta (tak ich nazwali) uciekli,
zginęli. Został tylko „Piotr”. W
niedzielę wróciła nauczycielka. Handzia jej wszystko opowiedziała.
Ona nie wierzy, chce to sprawdzić. Grzerorczycha mówi, że oni się
w figurki poprzemieniali. Kupiła jedną nauczycielka. Szkoła znowu
ruszyła. Ziutek bez pytania do niej poszedł. Reszta dzieci też do
nauki wróciła. Za złe mieli Filipowi, że tak brzydko wobec
nauczycielki postąpił, wstyd im było za pomyłkę ze świętymi.
Kaziuk sceptycznie podchodził do tego, co mówiła nauczycielka.
Kaziuk wybrał się pod jałowiec kopać, chce się przekonać, czy
tam w ziemi mieszka złoty koń. Kopie, przychodzą ludzie ze wsi,
pomagają. BAGNO OBSUSZAJĄ!! Motorem przyjechali grunty mierzyć we
2; Panna Jola – nauczycielka !! Jednemu się spodobała i on jej.
Przyszedł raz do niej do Kaziukowego domu, on ich podglądał jak
młodzi leżeli razem nago. Szybę zbił. Potem zamknął się w
stodole. Handzia go woła. Jola opowiada o podglądaczu. Kaziuk
udaje, że to nie on, dopytuje o szczegóły. Chce całe drzewo
ściąć. Choć to jego „brat”, Handzia boi się, że
nieszczęście będzie. Jak drzewo się przewracało dostał Kaziuk
gałęzią. Długo potem w łóżku leżał. Poprawiało się jego
zdrowie.
Są wakacje. Jola opuszcza bagno. Żegna się z
domownikami, cała wieś też przyszła na pożegnanie. Kaziuk ją na
pociąg odwozi, choć jest schorowany. Jola nie jest katoliczką.
Skoro w ich wiarę nie wierzy, to seks z nią nie będzie grzechem.
Mają już we wsi prąd. Jola mówiła mu, że się boi nowego. Teraz
są żniwa. Kosą Kaziuk żyto kosi, choć ludzie z sierpa korzystają
ludzie. Kaziuk ciągle jeszcze jest chory, ludzie mówią, że on
oszlał. On jako pierwszy kosą we wsi zboże kosi !! Nie chcą tego
ludzie. Oni jeszcze sierpem koszą, jak dawniej !!! Nikt go nie
powstrzymywał. Kosił nadal.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz